Prolog
„Każdy człowiek jest
tajemnicą, którą ktoś musi zgłębić, by on mógł umrzeć szczęśliwie”
I znowu to samo… Ile już razy siedziała samotnie w pokoju,
zastanawiając się co z nią nie tak?
Chcąc przestać istnieć, nic już nie czując? Nie płakała… Zabrakło już
łez, które spłynęły po jej policzkach, zabierając ze sobą cały gniew, ból i
cierpienie, zostawiając przerażającą pustkę, bez nadziei na jej wypełnienie. A
ona tak krzyczała, błagając o pomoc. Nikt się nie odezwał, nikt się nie
odwrócił, nikt nie podał jej ręki… Wszyscy odwrócili się od niej, zostawiając
ją samą.
Opuszczona przez najlepszą przyjaciółkę, która zatraciła się
w miłosnym rozdziale swojego życia.
Opuszczona przez rodziców, którzy po raz kolejny zatopili
się w najlepszym, w ich mniemaniu, rozwiązaniu wszystkich nękających ich problemów.
Opuszczona przez znajomych, dla których była tylko duchem,
przemierzającym uczelniane mury.
Nikt nie został jej pocieszeniem, którego tak potrzebowała.
Ona zawsze potrafiła wszystkich wysłuchać, wesprzeć. Była
jak latarnia morska, do której kierowały się samotne, zagubione statki,
przeżywszy kolejny sztorm na morzu zwanym życiem. Nie pytając o nic, pozwala im
wyrzucić z siebie wszystkie smutki, niepowodzenia, porażki. Służyła dobrą radą,
chcąc jak najszybciej przywrócić blask pustym, bezdennym oczom, które widziała
naprzeciwko siebie. Nigdy się nie poddawała, zwyciężając i przywracając
wszystkim zagubionym mapę, pozwalającą wrócić na właściwą drogę, a wszystkim
bezradnym różdżkę, dzięki której ponownie wypełnili swoje życie magią. Dlaczego
więc oni nie mogli zrobić tego samego dla niej?
Tyle przeprowadzonych pustych rozmów, przynoszących ze sobą
tylko rozczarowanie.
Tyle utraconych nadziei na to, że w końcu znajdzie kogoś,
kogo będzie mogła nazwać swoim przyjacielem. Kto dostrzeże tlący się w niej
płomień, czekający na to, by wzniecić w jej wnętrzu ogień, rozjaśniający każde
mroki jej życia. Kogoś, kogo będzie w stanie nazwać miłością swojego życia. Kto
zaakceptuje ją całą, bez żadnych wyjątków. Miała w sobie tyle miłości, a nie miała
kogo nią obdarzyć. Każdy już miał poukładane życie, w którym dla niej nie
znalazł miejsca.
Nie uzewnętrzniała swoich uczuć, wręcz przeciwnie kumulowała
je w sobie, bojąc się kogokolwiek zranić. Stała się więźniem własnych lęków,
czekając na dzień, w którym przywrócą jej wolność. Na razie zadowala się
czasowymi przepustkami, umożliwiającymi poznanie chwilowych uroków życia, które
stały się jej jedyną nadzieją, jedynym ratunkiem przed całkowitym zatraceniem w
ponurej rzeczywistości więziennego życia, do którego ciągle musiała powracać.
Jednak wiedział, że przedstawienie musi trwać. Nie może
przecież zawieść wszystkich tych widzów, zgromadzonych w teatrze życia,
czekających na wspaniały spektakl z jej udziałem. Przywdziewała już tyle masek,
licząc na to, że któraś z nich zapewni jej akceptację. Na próżno. Na zawsze
samotna. Już dawno odkryła, że jak chce zachować chociaż resztki szacunku dla
samej siebie, musi przestać udawać. Taką została stworzona i taką odejdzie, z
tlącą się nadzieją, że może znajdzie się choć jedna osoba, która zapłacze nad
nią, zachowując ją w pamięci. Że pozostawi po sobie coś więcej, niż tylko same
epitafium. Pozostaje grać dalej. Przecież nie chce zawieść swojego stwórcy.
Jeżeli istnieje powód, dzięki któremu nie zeszła jeszcze ze sceny, pozwalając
kurtynie opaść, zabierając jej ostatni oddech, jest nim On. Tylko dzięki niemu podnosiła
się tyle razy, podążając dalej, mimo wszystko, ciernistą drogą, która została
dla niej przygotowana. Nie chciała utracić szansy na wieczność w innym świecie,
gdzie nie będzie już zależną od widzów kukiełką, odgrywającą swoją rolę, ale
boską iskrą płonącą na piedestale chwały. Niestety teraz ciągle jest na ziemi,
w tym przeklętym teatrze zagubionych dusz, w którym jest nic nieznaczącą
aktorką. Wraca więc do szarej rzeczywistości, w której jedyną nadzieją dla niej
jest świat marzeń, w który tak chętnie ucieka.
Pozostaje tylko zasnąć, czekając na kolejny dzień, który
ponownie zmusi ją do podjęcia kolejnej walki o swoje życie. Znowu przywita świt
wyuczonym uśmiechem na ustach, którym obdarzy wszystkich dookoła, w środku
jednak krzycząc z rozpaczy, błagając o pomoc.
Czy tym razem ktoś ją usłyszy?
Oooo! Naprawdę zapowiada się... hmm ciekawie to za mało, fascynująco, pociągająco, z dreszczykiem emocji na plecach. Myślę, że to może być kolejny hit w tej tematyce! Tego Ci bardzo życzę i bardzo się cieszę, że będzie coś dłuższego z twojej twórczości :) Fantastycznie! :) Powodzenia i dużo, dużo weny!
OdpowiedzUsuńVenetiia :)
Naprawdę mi sie podoba, bardzo emocjonalny prolog, którym już podsyciłaś moją ciekawość. Nie mogę sie doczekać dalszego ciągu :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńBrak mi słów. Dosłownie. Nie wiem co mam napisać.
OdpowiedzUsuńJa... Zatkalo mnie. To było piękne... I takie... Prawdziwe... Naprawdę należy Ci się ogromny szacunek i pochwała za to, co tworzysz. Fantastyczne i wręcz nierealnie pięknie. Zakochalam się i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Cieszę się, że kontynuujesz tą historię :)
Pozdrawiam cieplutko i przesyłam buziaki,
Shadii. :))
To było ... piękne. Było mnóstwo cudownych metafor i świetnych opisów.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem i zbijam ci pokłony.
Wspaniale wbiłaś się tym prologiem w mój dzisiejszy humor.
OdpowiedzUsuńTylko osoba która pisze z sercem potrafi w kilkunastu zdaniach wzbudzić tak wiele emocji
Czekam na następną...
nowy rozdział na slytherin-love-life.blog.pl :)
OdpowiedzUsuńJestem!
OdpowiedzUsuńI nie wiem od czego zacząć. Nie pamiętam ile lat temu komentowałam jakiegoś bloga, o ile kiedykolwiek to kiedyś zrobiłam.
Podejrzewam, że dużo więcej przekażę Ci w trakcie naszej prywatnej rozmowy, jednak nie mogłam nie zostawić tutaj swojego śladu, nawet jeśli nigdy nie uczestniczyłam w życiu blogowym i komentowaniu innych stron i nie mam w tym żadnej wprawy xd. Dla Ciebie jednak chętnie zrobię wyjątek, a może właśnie dzięki Tobie zacznę pojawiać się na innych stronach i na nich również wyrażać swoje skromne zdanie ;D Póki co chciałam Ci tylko powiedzieć, że baaardzo się cieszę, że postanowiłaś założyć bloga i dzielić się z innymi swoimi historiami. Początki zawsze są trudne i ciężkie, ale mam nadzieję, że już niedługo będziesz polecana przez blogspot jako najlepszy blog roku ;D Jeśli chodzi o treść rozdziału, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest to intymny i prywatny fragment Ciebie. Piękne opisy, wspaniałe porównania i metafory. Prolog smutny, melancholijny, sentymentalny i uczuciowy. Nie przywykłam do takich (wiadomo, kachogwart i te sprawy) ale bardzo mi się podoba :) Trzymam kciuki i życzę dużo weny i powodzenia :) Pozdrawiam Cię gorąco :*
nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuń