środa, 31 lipca 2013

Wymarzony trójkąt

Trzecia miniaturka. Miało pojawić się coś innego, jednak czytając opowiadanie Big Dick Come Quick nie mogłam myśleć o wstawieniu niczego innego ;-) Jest to dzieło moje i Wamplove. Dedykuję je więc kochanemu wampirkowi z podziękowaniem, że napisała ze mna tę historię. Mogliście ją podziwiać wcześniej na jej blogu, ale postanowiłam, że opublikuję ją tutaj na stałe. Nie wiem jak wy, ale ja czasami mam ochotę wracać do rzeczy, które mną szczególnie wstrząsnęły (if you know what I mean) ;-) Jeżeli ktoś jeszcze się nie zorientował będzie to erotyk, dlatego osoby młode oraz nieco wrażliwsze na podobne treści, proszę o ominięcie tego tekstu. Jednak mam nadzieję, że osobom które jednak zdecydują się na lekturę tego one shota, spodoba się jego zawartość ;-) Zapraszam!


Uwaga! Tekst zawiera ostre sceny erotyczne. Czytacie na własną odpowiedzialność! Lektura może wywołać silne reakcje, mogące się zakończyć w wiadomy sposób, doprowadzając czytelnika do stanu chwilowej niepoczytalności. Za jakiekolwiek skutki tym wywołane, nie ponosimy żadnej odpowiedzialności, ani teraz, ani za 9 miesięcy...

Wymarzony trójkąt



Wieczór, który już zapanował nad Hogwartem, należał do tych najcieplejszych w całej jego historii. Niebo było bezchmurne, spowijając cały teren swoją magiczną aurą, odbijając swój błękit w tafli jeziora, rozciągającej się pod nim. Wszędzie panowała niczym niezmącona cisza, jedynie w oddali, w pobliżu zakazanego lasu, dało się słyszeć odgłosy prowadzonej rozmowy...
- Miona było cudownie! - podniecała się Ginny, wspominając imprezę, z której właśnie wracały. Dziewczyny były dość skąpo ubrane, jedynie w krótkie sukieneczki, które ledwo zakrywały ich strategiczne miejsca. - Byli boscy, ale nie byli...
 - Draconem... ach wiem. Żaden z tych lalusiów mu nie dorówna. On, aż kipi seksapilem! - A to jak lata na miotle... Marzenie... Jego dobrze zbudowana klatka piersiowa, umięśnione ramiona, aż żałuję, że nie należę do Slytherinu! Jak sobie pomyślę, że jakieś puste, ślizgońskie, nadmuchane lale go dotykały, to… och... aż mnie skręca ze złości!
- Dokładnie! One są okropne! A on… hmmm… jest jak wisienka na torcie. Gdybym tylko mogła go dostać w swoje zdolne rączki… - zaśmiała się Ginny. - Na samą myśl jest mi gorąco!
- Wiem co czujesz. A co powiesz na kąpiel w jeziorze? - zaproponowała Miona, poruszając sugestywnie brwiami. - To na pewno ostudzi nasze pragnienia.
- Kąpiel nago w jeziorze, z Tobą? Zawsze! - Puściła oczko do przyjaciółki i razem ruszyły w jego stronę.
Dwie Gryfonki, zmierzając do celu, nawet nie zauważyły, że przez cały czas były bacznie obserwowane, a każde ich słowo zostało usłyszane przez blondwłosego chłopaka, który był ich wyśnionym ideałem.
Owy ideał stał teraz nieruchomo, niezdolny wykonać żadnego ruchu.
Te dwie dziewczyny, zrzucające teraz z siebie swoje ubrania, nawet nie wiedziały, jakie wywarły na nim wrażenie.
Te kilka wypowiedzianych przez te słodkie usta słów, rozbudziły jego wyobraźnię do granic możliwości, a jego ciało ogarnęła gorączka.
W jego głowie pojawiały się przeróżne obrazy, przedstawiające go w namiętnych pozach z obiema Gryfonkami.
Jednak on nie miał zamiaru przeżyć tego wszystkiego jedynie w swojej wyobraźni, tym bardziej, że jego oczom ukazał się obraz dwóch nagich, pięknych młodych kobiet, trzymających się za ręce i wskakujących razem w otchłań jeziora.
Dziewczyny zanurzyły całe swoje ciała w ciepłej, przyjemnej wodzie, całkowicie zatapiając się w tej błogiej przyjemności. Ich śmiech roznosił się echem po okolicy, a one wesoło chlapały się nawzajem, jak małe dzieci.
- Miona, przestań! - śmiała się Ginny, kiedy jej przyjaciółka chwyciła ją w pasie i chciała podtopić. Piersi Hermiony ocierały się o jej plecy, wywołując u niej dreszcz emocji.
Ciepła woda i chłodny wiatr dawały przyjemne odczucia, a w połączeniu z ich nagimi ciałami tworzyły wybuchową mieszankę. Ginny odwróciła się gwałtownie w objęciach Gryfonki, powodując, że ich usta prawie się stykały. Delikatnie musnęły się wargami, a po chwili całkowicie odpłynęły w namiętnym pocałunku. Nawet nie usłyszały, kiedy na brzegu jeziora pojawił się postawny, młody mężczyzna. 
- Czy to, aby nie jest zbyt późna pora, by dwie bezbronne Gryfonki kąpały się nago w jeziorze? - zapytał z leniwym uśmiechem. Chociaż tak naprawdę ich widok tak go podniecił, że ledwo się hamował przed wskoczeniem do jeziora i przyłączeniem się do ich zabawy. Wiedział jednak, że jego cierpliwość zostanie hojnie wynagrodzona. Dostrzegłszy ten fakt, dziewczyny spojrzały na niego z pożądaniem w oczach, marząc by w końcu ich sny i pragnienia się spełniły. 
- Na szczęście są tacy dobrzy ludzie jak ty i obronisz nas, niewinne Gryfoneczki przed każdym niebezpieczeństwem. - kokietowała Ginny. 
- Do usług moje drogie panie - powiedział i zaczął rozbierać koszulę, by przyłączyć się do nich. 
Kiedy rozebrał wierzchnią cześć ubrania, zaczął ściągać spodnie i ku uciesze dziewcząt, nie nosił bielizny. Po chwili wyprostował się, a one mogły podziwiać jego całą, wysportowaną sylwetkę w świetle księżyca. Aż wciągnęły powietrze, przewiercając wzrokiem każdy skrawek jego nagiego ciała. A zdecydowanie było na co popatrzeć. Umięśnione ręce, przepięknie wyrzeźbiona klatka piersiowa z wyraźnie zarysowanym „kaloryferem”, silne nogi i prężący się członek, wyraźnie uradowany z widoku dwóch nagich dziewcząt robiły piorunujące wrażenie. Powolnym krokiem zaczął zbliżając się do tafli, mocząc swoje idealne ciało. Miona pierwsza podeszła do blondyna i wpiła się w jego usta, rękoma zwiedzając jego górną cześć ciała. Do całującej się dwójki podeszła Rudowłosa i od razu została zgarnięta w objęcia mężczyzny, który oderwał się od pocałunku z pierwszą, obdarzając tą samą pieszczotą drugą, by nie poczuła się zazdrosna i zaniedbana. Hermiona, wykorzystując chwilę wytchnienia, zaczęła całować jego szyję, podgryzając skórę, na co odpowiadał jej głośnym mruczeniem. Pocałunki panny Granger schodziły coraz niżej, aż napotkały na swojej drodze sutki domagające się jej szczególnej uwagi. Wciągnęła jeden z nich w swoje ciepłe usta i zaczęła ssać, dłonią gładząc pod wodą wewnętrzną stronę uda chłopaka. Czując jej delikatny dotyk na swojej rozpalonej skórze, oderwał się od ust Ginny i zapytał: 
- Może macie ochotę wpaść do mojego dormitorium?
W tym samym momencie ręka Hermiony, jakby przez przypadek otarła się o nabrzmiałe przyrodzenie chłopaka, który ze świstem wypuścił powietrze, podciągając dziewczynę do góry, by złożyć na jej ustach namiętny pocałunek. Oderwawszy się w końcu od jej warg, powiedział stanowczym tonem:
- Idziemy do mnie, teraz! - I ruszył w kierunku błoni, trzymając za ręce obydwie dziewczyny. Kiedy dotarli do brzegu, zebrali swoje rzeczy i aportowali się w dormitorium Ślizgona.

*****

Pokój zachwycał swoim wyglądem. Był utrzymany w zielono-srebrnych barwach, urządzony z niezwykłą dbałością o komfort i wygodę jego lokatora. W pomieszczeniu oprócz pięknej, skórzanej, trzyosobowej kanapy, znajdował się mały stolik oraz dwa fotele. Pod ścianą naprzeciwko drzwi wejściowych, znajdował się przytulny kominek, a obok niego w kącie pokoju stał barek wypełniony przeróżnymi trunkami ze wszystkich stron świata.
Gdy tylko młodzi bohaterowie pojawili się w owym dormitorium, Draco rzucił się na Hermionę, zatapiając się po raz kolejny w jej miękkich, boskich ustach. Jednak ona, nie zważając na jego protesty, odsunęła go od siebie i podchodząc do Ginny wymruczała jej coś do ucha. W tym momencie druga Gryfonka wyczarowała na środku pokoju krzesło i popchnęła na nie młodego Malfoya. Hermiona przywiązała jego ręce do oparcia tak, by nie mógł się wyswobodzić. Miała zamiar zapewnić mu rozrywkę, jakiej jeszcze nigdy w życiu nie doświadczył. Włączyła powolną, rozbudzającą zmysły piosenkę i podeszła zmysłowym krokiem do Ginny, nie spuszczając wzroku z Dracona. Swoją jedną dłonią dotknęła jej policzka, a drugą położyła na jej talii, przyciągając ją bliżej do siebie. Spojrzała jej głęboko w oczy i delikatnie musnęła jej usta swoimi, uśmiechając się przy tym lubieżnie. Obydwie zwróciły głowy w stronę związanego chłopaka, przygryzając seksownie wargi, wzniecając tym samym istny ogień w jego wnętrzu. Niestety to nie on teraz rządził w tym układzie. Był na łasce dwóch niezwykle pięknych dziewcząt, które nieraz rozbudzały jego wyobraźnię do granic możliwości. Pragnął ich bliskości, ciepła… Lecz teraz mógł tylko wpatrywać się w nie pożądliwym wzrokiem, błagając niemal o choćby najmniejszy dotyk. Hermiona widząc, jaką reakcję wywołała tym niewinnym gestem, oderwała się od Ginny, podążając w jego kierunku. Dotknęła swojego ciała, przesuwając po nim swoimi dłońmi, jednak za chwilę dołączyły do nich kolejne, należące do jej rozpalonej przyjaciółki. Gdy dotknęła wnętrza jej ud, docierając w końcu do strategicznego miejsca, Brązowowłosa jęknęła z przyjemności. Ruda słysząc jej reakcję wpiła się w jej usta, przygryzając i zasysając je na przemian. Jej dłoń zaczęła mocniej pieścić jej kobiecość, wywołując kolejne okrzyki przyjemności, wydobywające się z jej gardła. W końcu zaprzestała tych słodkich tortur, zbliżając się do chłopaka i stając za oparciem krzesła. Hermiona natomiast, otrząsnąwszy się z  transu, który wywołała u niej przyjaciółka, podążyła jej śladem, zatrzymawszy się jednak tuż przed Draconem. Jej całe ciało falowało w rytm muzyki, zniżając się coraz niżej. Gdy dotknęła kolanami podłogi, zbliżyła swoją twarz do twarzy Ślizgona i drażniąc go swoim oddechem, szepnęła: 
- Tej nocy nie zapomnisz do końca swojego życia, kotku. 
Po tych słowach usiadła mu na kolanach, poruszając sugestywnie biodrami. Draco niezdolny do jakiejkolwiek innej reakcji, jęknął przeciągle i wpił się zachłannie w jej usta. Ruda patrzyła na scenę rozgrywającą się przed nią z nieukrywanym zachwytem, która dodatkowo rozbudziła jej pożądanie do granic możliwości. Nie zastanawiając się, ani sekundy dłużej, podeszła do Hermiony, złapała ją za ramiona i pociągnęła w górę. Dziewczyny położyły się na miękkim dywanie tuż przed chłopakiem i zaczęły swoją zabawę. Ginny powolnymi, leniwymi, lecz podniecającymi liźnięciami zostawiała mokrą ścieżkę na ciele przyjaciółki. Jedną ręką pieściła jej prawą pierś, a lewą drażniła językiem. Delikatnie przygryzała sutek, oblizując go, wywołując jęk zachwytu. Hermiona poddawała się ogarniającemu ciepłu, a jej potrzeba wzrastała z każdą kolejną sekundą. Jedną ręką pieściła swoje wilgotne wejście, a drugą przesuwała po plecach Rudej, wywołując u niej podniecające dreszcze. Ginny uśmiechnęła się powoli, a  jej usta zbliżały się do dolnej wargi przyjaciółki, przygryzając ją lekko. Pocałunkami zaczęła schodzić coraz niżej, aż dotarła do jej rozpalonej kobiecości, zagłębiając w niej język. Hermiona wygięła się w łuk z podniecenia, krzyknąwszy przeciągle.
- Jesteś taka wilgotna... - wyszeptała, wkładając opuszek palca w mokre wejście do tunelu przyjemności. - taka słodka... - Wyciągnęła palec i oblizała go z uśmiechem, po czym tym razem zagłębiła się nim o wiele znaczniej. 
- Proszę... Proszę... - jęczała Miona, ściskając swoje piersi. Ginny włożyła cały palec w szparkę przyjaciółki, a po chwili dołączyła kolejny. Zaczęła powoli poruszać nimi w jej wnętrzu, wywołując fale podniecenia, przeszywające jej ciało. 
- Dziewczyny błagam - jęczał Malfoy, skręcając się na krześle. Jego męskość pulsowała boleśnie, a biedak nawet nie mógł poruszyć żadną kończyną, by sobie ulżyć. Był zdesperowany i cholernie podniecony.
Ruda spojrzała dziko na chłopaka i przywarła ustami do łechtaczki swojej przyjaciółki. Ssała ją delikatnie, dalej poruszając palcami w jej wnętrzu. Hermiona zwijała się i jęczała pod wpływem zabaw panny Weasley. Jednak nie chciała jedynie czerpać przyjemności, ale również ją dawać, więc odsunęła głowę przyjaciółki i podciągnęła ją ku swojej twarzy. Gdy była naprzeciwko niej, pocałowała ją, smakując smak swojego wnętrza, szeptając jej na ucho:
- Ginny, ja również chcę cię całować. Odwróć się tak, by twoje wnętrze znajdowało się na wysokości moich ust, a moje na wysokości twoich. – Ruda, słysząc jej słowa mruknęła tylko z zadowolenia i wykonała jej polecenie. Biedny Draco w dalszym ciągu mógł tylko wpatrywać się wygłodniałym wzrokiem w obie dziewczyny i podziwiać ich poczynania. A zdecydowanie było co podziwiać. Kiedy Ginny ustawiła się w pozycji 69 z Hermioną, od razu poczuła gorące usta na swej kobiecości.
Jęknęła i odrzuciła głowę do tyłu, poddając się przyjemności. Po chwili poczuła klapsa na swoim tyłku, co przypomniało jej co powinna robić. Od razu przywarła ustami do jej łechtaczki i szybkimi ruchami palców zaczęła się w niej poruszać. Hermiona coraz mocniej przygryzała jej wargi sromowe, pieszcząc jej okolice intymne, jęcząc przy tym przeciągle, wywołując uczucie dreszczu u Ginny. Ruda poczuła, że w jej szparkę wchodzą trzy palce i agresywnie atakują jej wnętrze. Uczucie podniecenia, gorąca i erotyzmu unosiło się nad nimi w powietrzu, a w pomieszczeniu słychać było jedynie krzyki przyjemności dwóch dziewczyn oraz jęki udręki biednego, związanego chłopaka. Oddechy młodych kobiet były coraz szybsze, a jęki głośniejsze co oznaczało, że zaraz osiągną słodkie spełnienie. 
- Mocniej Miona, błagam mocniej! - jęczała Ginny, ruszajac sugestywnie biodrami, a po chwili zalała ją fala przyjemności, przez co ugryzła Mionę w łechtaczkę, co zaaowocowało jej mocnym orgazmem. Dziewczyny leżały jeszcze przez chwilę na dywanie, a następnie spojrzały na Draco i szybko wstały z podłogi, chcąc zając się w końcu swoim honorowym gościem. Wiewiórka bez zbędnych gierek usiadła na podnieconym do granic możliwości Ślizgonie i nabiła się na jego sztywny członek, krzyknąwszy z rozkoszy. Nie była już dziewicą, to fakt, jednak jeszcze nikt nie wypełnił jej tak dokładnie, jak ten blondwłosy przystojniak. Hermiona stanęła za Draconem i zaczęła błądzić dłońmi po jego torsie, ssąc jednocześnie skórę na szyi chłopaka, wzmacniając jego doznania. Ginny przyspieszyła swoje ruchy i już po chwili oboje krzyknęli w miłosnym uniesieniu, a Draco wytrysnął w nią, zalewając jej wnętrze gorącym nasieniem. Gdy doszli do siebie, chłopak wyszedł z wykończonej dziewczyny i podniósł się z krzesła, wciąż trzymając ją w objęciach, kierując się na łóżko. Za nimi podążyła Hermiona. Blondyn położył na nie Rudowłosą, obracając się w stronę drugiej Gryfonki. 
Pchnął dziewczynę obok przyjaciółki i przez chwilę przyglądał się im, masując swoją męskość, która wracała do świata twardzieli.
 - No maleńkie, jesteście niesamowite… - powiedział z nieukrywanym podziwem i wspiął się na łóżko. Pociągnął za nogę pannę Granger tak, by znalazła się pod nim i wpił się w jej usta, namiętnie całując. Dziewczyna nie była mu dłużna i ich języki rozpoczęły erotyczny taniec.
- Jesteś gotowa? - wymruczał w jej usta.
- Jak jasna cholera! - odpowiedziała i poczuła jak wchodzi w nią, aż po nasadę. Jęknęła głośno, ale jej usta zostały zamknięte przez napuchnięte wargi Ginny.  Draco brutalnymi ruchami wbijał się raz po raz w dziewczynę, by móc sobie ulżyć. Jeszcze nigdy nie był tak rozpalony, jak dziś. Dwie Gryfonki wznieciły w nim ogień, który nie chciał się ugasić, a z każdym pchnięciem jeszcze bardziej się rozpalał.
Jedną ręką przysunął pupę Ginny bliżej siebie i równie brutalnie wszedł w nią swoimi palcami, zaspokajając dziewczynę.
Kiedy poczuł, że Miona jest już blisko, spowolnił swoje ruchy tak, by błagała go o więcej. Nie musiał długo czekać na jej odzew.
- Błagam Draco, błagam... Daj mi to... aaaaaah... błagam, zrobię wszystko. - Po jej policzkach pociekły łzy bezradności, kiedy nie mogła w żaden sposób przerwać słodkiej tortury chłopaka. 
- Wiem słonko, ale musiałem ci pokazać, jak to jest chcieć czegoś, czego nie można dostać... - wyszeptał i znów zaczął napierać na nią brutalnie, a po kilku pchnięciach w wnętrze Granger i palcami w Weasley, cała trójka przeżyła niesmamowity orgazm. Uczucie ciepła zalewało Mionę od środka, wylewając nadmiar spermy na łóżko i jej uda. Chłopak pierwszy doszedł do siebie i zniżając się, zlizał swoje nasienie z ud dziewczyny, spoglądając jednocześnie w jej piękne, brązowe oczy. Musiał przyznać sam przed sobą, że Hermiona zmieniła się w ponętną i seksowną kobietę, której pragnął już od momentu, w którym poczuł jej dłoń na swoim policzku, na trzecim roku. Wtedy nie sprawiło mu to przyjemności, ale wzbudziło jego szacunek w stosunku do dziewczyny. Poprzysiągł sobie, że kiedyś będzie jego i dzisiejszego wieczoru zdecydowanie osiągnął swój cel, dodatkowo otrzymawszy bonus w postaci Rudowłosej, która niewątpliwie w niczym nie była gorsza od swojej przyjaciółki. Pocałował Mionę w jej gorącą kobiecość, zagłębiając w jej wnętrzu język, czym ponownie wywołał jej błagania:
- Tak, Draco… Mocniej, błagam…
Uwielbiał słuchać jej jedwabistego głosu, który teraz drżał z podniecenia. Ruszał swoim językiem w jej wnętrzu, jednocześnie wzmagając jej doznania pieszcząc dłonią jej nabrzmiałą łechtaczkę. Chciał dać jej jak najwięcej, tak jak ona jemu. Ginny natomiast, uklęknęła za Malfoyem i przesuwając dłonią po jego plecach, coraz bardziej się zniżała, aż dotarła do jego członka. Wzięła go w swoją dłoń i zaczęła nią poruszać po całej jego długości. 
Jego męskość zaczęła twardnieć, a kiedy Ruda zbliżyła swoje gorące usta i językiem przejechała po jego główce, warknął wprost w wilgotne wnętrze Hermiony, która zwijała się i jęczała na skutek dotyku blondyna. Ginny brała go coraz głębiej do ust, aż w końcu włożyła sobie go całego, aż po samą nasadę. Dźwięki, które wydawał Malfoy w pełni ją usatysfakcjonowały, więc wyjęła go i ostrymi ruchami zaczęła go pieścić, podgryzając jądra.
- Tak dobrze. O taaaak... Weź go maleńka. - szeptał, chwytając jej rude włosy i ostro poruszając jej głową. Ona jedynie zamruczała, rękoma pieszcząc jego jądra. Ruchy chłopaka stały się ostre i szybkie, chcąc zmusić dziewczynę do jeszcze śmielszych pieszczot. Nie zaniedbywał też swojej drugiej partnerki, wyprawiając w niej swoim językiem takie rzeczy, których nie powstydziliby się nawet najbardziej doświadczeni w tym fachu.
- Tak, tak, tak... jesteś taki idealny! - jęczała Miona, kiedy czuła się bliska spełnienia. Po chwili krzyknęła, wyginając swoje ciało w łuk i opadając wykończona na łóżko. Chłopak ciężko dyszał, kiedy Ginny swoimi ustami i językiem wyprawiała takie rzeczy, o których sam Salazar nawet nie marzył.
- O Merlinie! Jesteście zajebiste! - wysyczał, kiedy poczuł w dole kręgosłupa, wzbierający się orgazm.
Ginny poczuła na swym języku słone krople jego przyjemności, a po chwili wytrysnął wprost do jej gardła, głośno krzycząc, odrzucając swoją głowę w tył. Kiedy oderwała swoje usta, oblizała dokładnie jego członka i pocałowała najpierw w usta Hermionę, żeby mogła spróbować jego smaku, a potem Dracona.
- Błagam niech to nie będzie ostatni raz... - wydyszał, kładąc się między Gryfonkami i zgarniając je w swoje objęcia, całując je po kolei namiętnie. Dziewczyny położyły się na jego klatce piersiowej i razem wyszeptały: - Nie pozbędziesz się nas tak szybko, kochanie.
- I dzięki Salazarowi za to... - odpowiedział, a po chwili dryfował już w krainie snów.



niedziela, 28 lipca 2013

Historia jednego tańca - Tango

Chyba za bardzo was tym rozpieszczę, ale co mi tam! Kolejna miniaturka! Jest mi bardzo bliska, bo opowiada o czymś, w czym czuję się naprawdę sobą, bez żadnych masek, bez cienia fałszu... Taniec. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu, bo mam zamiar stworzyć serię miniaturek pod tytułem: Historia jednego tańca. Na pierwszy ogień poszło tango. Postanowiłam, że wprowadzę trochę wątku dydaktycznego i spróbuję wzbogacić waszą wiedzę ;-) A więc, trochę o tangu...

Sam styl tańca powstał około 1900 roku w Montevideo i Buenos Aires. Kolebką tego tańca jest więc Argentyna. Wywodzi się ze slumsów i był tańczony przez robotników i niższe klasy społeczne, głównie w podrzędnych barach i domach publicznych. Przez swoje silne zabarwienie erotyczne i samo pochodzenie wywołał falę protestów u wyższych warstw społecznych. Jednak dzięki swojemu niepowtarzalnemu klimatowi, jego sława rozprzestrzeniła się także na inne kraje. Dziś świeci już triumfy na całym świecie.  Tango jest także rodzajem muzyki. Obecnie istnieje wiele form tanga, zarówno muzycznych, jak i tanecznych. Wśród tych drugich wymieniamy: tango argentyńskie, razem ze wszystkimi jego odmianami (tango vals, tango nuevo, milonga), tango amerykańskie, tango fińskie, tango międzynarodowe.
Ten taniec ma być swoistym obrazem przedstawiającym kłótnię kochanków. Jego zdecydowanie impresjonistyczny charakter musi być idealnie oddany na parkiecie. Wymaga on od tancerzy pełnego zaangażowania emocjonalnego, gdyż wymaga się od tanga najostrzejszego wyrazu, spośród wszystkich tańców standardowych. Charakterystyczną jego cechą jest swoisty kontrast pomiędzy dominującym mężczyzną, a uległą kobietą. Jest pełen zaskakujących zmian kierunków, obrotów oraz szybkich i ekspresyjnych ruchów głowy. Zdecydowanie najbardziej erotyczny, ze wszystkich tańców towarzyskich.

To była krótka lekcja o tangu ;-) Mam nadzieję, że nie zanudziłam, a przekazałam najważniejsze informacje o tym tańcu, które pomogą wam w lepszym odbiorze i zrozumieniu poniższego tekstu. Czym tango jest dla mnie? Powiem krótko: cztery nogi, dwa ciała, jedno serce...



Z dedykacją dla najukochańszego Maleństwa. Kochana to z Tobą rozpoczęłam przygodę z opowiadaniami Dramione. Ty jesteś pierwszą osobą, z którą rozpoczęłam współpracę i z którą prowadziłam rozmowy na gg. Dziękuję, że tyle ze mną wytrzymałaś. Mam nadzieję, że miniaturka przypadnie ci do gustu, bo tylko dzięki tobie i dla ciebie została ukończona.


Historia jednego tańca

„Tango”


W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany dzień. Huczny bal z okazji rozpoczęcia ostatniego roku szkolnego w Hogwarcie właśnie się rozpoczął. Siódmy rok miał zakończyć pełen przygód i młodzieńczych szaleństw okres, przygotowując adeptów Szkoły Magii i Czarodziejstwa do wejścia w dorosłe życie. Wszyscy uczniowie, których dotyczyło to niezwykłe wydarzenie, stali na środku bogato przystrojonej Sali Balowej, w eleganckich kreacjach, idealnie pasujących do tak wzniosłej okazji. Znawcy mody klękaliby na kolana, widząc dookoła siebie tyle pięknych, mieniących się sukni wieczorowych i idealnie skrojonych garniturów. Po chwili rozległ się głos profesor McGonagall, która stała za długim stołem, ustawionym pod ścianą, naprzeciwko drzwi wejściowych. 
- Drodzy uczniowie. Niebawem rozpoczniecie ostatni rok nauki w Hogwarcie. Mam nadzieję, że te sześć lat stały się dla was niezapomnianym przeżyciem, będącym początkiem cudownych przyjaźni. Już niedługo wyruszycie w inną, bardziej wymagającą podróż, ale jestem pewna, że z tym bagażem doświadczeń, które tu nabyliście, uda się wam odnaleźć cel waszej wędrówki. Jednak zanim po raz ostatni wysłuchacie mowy powitalnej w Wielkiej Sali i zanim ostatni raz rozpoczniecie bój o puchar domów, poddajcie się magii tańca na ostatnim waszym balu w Hogwarcie. Maestro! – zawołała dyrektorka, a w rogu Sali, za podłużnym stołem młody chłopak skłonił się lekko i przygotował odpowiednią piosenkę. Uczniowie popatrzeli po sobie z niezrozumieniem, próbując odpowiedzieć sobie na pytanie, co tu się do diaska dzieje. Jednak nim zdążyli się rozejrzeć dookoła, profesor McGonagall znowu zabrała głos.
- Niech wszystkie panie ustawią się w rzędzie po lewej stronie, a panowie po prawej stronie sali. No już, szybko! Wieczór nie będzie trwał wiecznie, a trzeba go w końcu jakoś rozpocząć! – Nauczycielka uśmiechnęła się do zebranych uczniów, widząc ich zdezorientowane miny. – Tradycją jest rozpoczęcie balu, szczególnie tak niezwykłego jak ten, wspólnym tańcem wszystkich jego uczestników. W tym roku zdecydowaliśmy się na tango. Myślę, że to będzie idealny wybór. – Twarz dyrektorki rozjaśnił szeroki uśmiech, ale widocznie uczniowie nie podzielali jej optymizmu. Idealnym wyborem byłoby dla nich teraz udanie się do najbliższego baru po łyk (może nawet dwa łyki, albo jeszcze lepiej szklanki) czegoś mocniejszego. Perspektywa zatańczenia tanga na oczach innych uczniów, stała się dla nich wręcz niemożliwa do wykonania bez odpowiedniego wspomagania. Niestety ich błagania nie zostały wysłuchane, bowiem na Sali znowu rozbrzmiał głos nieco rozbawionej Minerwy McGonagall, obserwującej ich poczynania zza stołu nauczycielskiego. 
- Panowie... wiem, że wizja tanga stała się dla was nad wyraz kusząca, utrudniając wam logiczne myślenie, ale myślałam, że jeszcze potraficie odróżnić rząd od dwuszeregu. Widocznie się myliłam... Tak panie Thomas, mówię między innymi o panu. – Dean zaczerwienił się jak piwonia i zajął miejsce obok swojego niemniej przerażonego przyjaciela, Seamusa. Po kilku przepychankach spowodowanych chęcią zajęcia miejsca naprzeciwko swojej partnerki, by uniknąć tańczenia z przypadkową dziewczyną, dyrektorka stłumiła w sobie ochotę wybuchnięcia śmiechem i siląc się na poważny ton, przemówiła:
- Zdaję sobie sprawę, że nie chcecie opuszczać swoich wybranek nawet na krok. Natomiast obawiam się, że to będzie konieczne, bowiem tradycją jest zmiana partnerek podczas tańca. Wybory pozostawiam wam. Wierzę, że możliwa będzie również międzydomowa integracja. W końcu to wasz ostatni bal, warto porzucić wszelkie urazy, oddając się wspólnej zabawie. – Po minach wpatrujących się w nią uczniów, dyrektorka powstrzymała chęć rozwinięcia tego tematu i widząc podekscytowanie i radość na twarzach dziewcząt (Niech no tylko zobaczą co je jeszcze czeka – pomyślała Minerwa, uśmiechając się do siebie) oraz niemą prośbą o jak najszybsze zakończenie tego przedstawienia wymalowaną na twarzach większości chłopaków, oznajmiła – Wszyscy na miejscach, więc najwyższy czas by zaczynać. Jednak zanim to się stanie pozostaje jeszcze tylko jedna kwestia do zrobienia. – Powiedziawszy to, uniosła swoją różdżkę do góry, skinęła jej końcem w stronę ustawionych pod ścianą dziewcząt i szepnęła: Ceinture*. Ku przerażeniu damskiej części sali, na oczach uczennic pojawiły się czerwone przepaski, uniemożliwiające im zobaczenie czegokolwiek. – Teraz jesteście zdane, moje drogie panie, jedynie na umiejętności waszych partnerów. – Widząc nieudane próby pozbycia się niezbyt komfortowego kawałka materiału z oczu przez większość dziewcząt, nauczycielka dodała - Przepaski mogą zostać zdjęte tylko przez chłopaka, z którym będziecie w danej chwili tańczyć. Same nie możecie tego zrobić, więc radzę porzucić te bezowocne próby i znaleźć plusy tej sytuacji. Panowie myślę, że wiecie co macie robić. A więc zaczynajmy! Maestro, muzyka! – Po chwili w sali rozbrzmiały pierwsze takty piosenki. <link> Ku wielkiej uldze nauczycielki większość uczniów, głównie z domu węża, nie zapomniała jak wykonuje się tak oczywistą czynność jak chodzenie, więc po chwili całe grono nauczycielskie mogło obserwować zbliżającą się do swoich partnerek, męską cześć potencjalnych tancerzy. 

Hermiona, jako jedna z nielicznych, była zadowolona z takiego obrotu sprawy. Nie spodziewała się żadnego tańca rozpoczynającego cały bal, ale bardzo spodobał się jej ten pomysł. W końcu mogła pokazać swoje umiejętności taneczne, które w ostatnim czasie nabyła. Nawet pomysł z opaskami jej nie przeszkadzał, bo jak zdążyła się nauczyć, nie odbierając żadnych bodźców wzrokowych, można było lepiej skupić się na przyjemności czerpanej z samego tańca. Obawiała się jednak trochę o swoje stopy, bo jak zdążyła zauważyć, po przeciwległej stronie stał nie kto inny jak jej partner - Ron. Nie było tajemnicą, że nie należał on do grupy utalentowanych tancerzy, wręcz przeciwnie. Dlatego, gdy wyczuła, że jej przyjaciel stoi już naprzeciwko niej, uśmiechając się lekko powiedziała:
- Prawa ręką obejmij mnie na wysokości barków, drugą dłoń splatając z moją. – Oczami wyobraźni widziała zszokowaną minę Rudowłosego. Po chwili chłopak wykonał jej polecenie i powiedział:
- Eee, Hermiono. Wiem, że powinno być odwrotnie, ale może lepiej jakbyś ty poprowadziła. Akurat w tej jednej dziedzinie, jaką jest taniec, nie radzę sobie najlepiej. – Dziewczyna zaśmiała się, słysząc te słowa. Ron w ostatnie wakacje sporo się zmienił i wydoroślał. Nabrał większej pewności siebie, a jego poczucie humoru urosło o parę kresek. Hermionie bardzo przypadł do gustu nowy Ron i nawet przez trzy tygodnie tworzyli parę, jednak po upływie tego czasu oboje stwierdzili, że lepiej pozostać na gruncie przyjacielskim. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na ich stosunki, wręcz przeciwnie umocniło to tylko łączącą ich więź. 
- Rzeczywiście tak będzie lepiej – odparła dziewczyna, unosząc prawe ramię chłopaka na wysokość swoich barków.
- Aha i może lepiej nie będę ci ściągał tej przepaski, żebyś nie zemdlała widząc moje oszałamiające taneczne popisy. – Hermiona zaśmiała się krótko, by po chwili wyprostować się i z lekkim uśmiechem, nie odrywając stopy od podłoża, prawą nogą zakreślić idealne półkole. Po czym zbliżyła się do chłopaka i szepnęła:
- Przenieś cały ciężar ciała na prawą nogę, przechylając się lekko w tę samą stronę. - Ron wykonał jej polecenie, nie spuszczając zdziwionego spojrzenia z przyjaciółki. Dziewczyna natomiast założyła lewą nogę na jego biodro i opierając na nim cały swój ciężar, drugą, wyprostowaną uniosła do góry. Z gracją opuściła nogę z powrotem na parkiet, wykonując jednocześnie obrót wokół własnej osi, zatrzymując się tuż przed chłopakiem. 
- Łał! Gdzieś ty się tego nauczyła? – zapytał zaskoczony chłopak.
- Widzisz ile przydatnych umiejętności możesz nabyć czytając książki? – Odparła dziewczyna, wypowiadając na głos pierwsze kłamstwo, które przyszło jej na myśl. 
- Czy ty całą wiedzę musisz czerpać z książek?
- Powinieneś się raczej z tego cieszyć, w przeciwnym razie zrobilibyśmy z siebie jeszcze większych pajaców.
- A to się da? – zapytał rozbawiony chłopak. Hermiona klepnęła go w ramię i odparła:
- Lepiej się skup na tańcu! Ja zamierzam w praktyce wykorzystać moją wiedzę.
- No to trzeba było tak od razu. Nie trudno będzie znaleźć jakąś pustą salę, w której damy pokaz naszych umiejętności praktycznych.
- Ron! – Dziewczyna próbowała udawać oburzenie, ale nie bardzo jej się to udawało. Uśmiechnęła się więc szeroko i prowadziła Rona między innymi tańczącymi parami. Nie obyło się bez paru potknięć i kilku nadepnięć na stopy dziewczyny, ale ich taniec nie należał do najgorszych. Niektóre pary radziły sobie o wiele gorzej.
- Uwaga! Zmiana partnera! – usłyszeli głos McGonagall.
- Idę zadziwić kolejną dziewczynę moimi umiejętnościami. – Powiedział Ron i obrócił się do przyjaciółki tyłem, porywając do tańca niezbyt zadowoloną z tego faktu, Lavender. Hermiona natomiast obróciła się wokół własnej osi i wpadła w ramiona innego partnera, jak wyczuła, dużo bardziej doświadczonego. Trzymał ją pewnie i zdecydowanie. Lekko otarł nosem o jej policzek i odwrócił głowę w jej prawą stronę. Poznając figurę rozpoczynającą tango, zrobiła to samo, by po chwili stawiając szybkie, zdecydowane kroki, iść z nim w jednym kierunku po linii prostej, prawie stykając się z nim policzkiem. Zatrzymali się po kilku krokach, a Hermiona odchylając lekko głowę, lewą nogą zrobiła krok w bok, uginając ją pod naporem ciężaru swojego ciała, przechylając się lekko w tę samą stronę. Chłopak w tym samym czasie zrobił to samo, by po chwili swoją lewą ręką złapać jej wyprostowaną prawą nogę i zarzucić sobie na biodro i unosząc ją nad ziemię, okręcić ich wokół własnej osi. Zaskoczona dziewczyna wtuliła się mocniej w tors swojego partnera, wdychając jego zniewalający zapach. Intensywna woń kompozycji korzennych rozbudziła w niej wszystkie zmysły, wzniecając ogień pożądania. Jego zapach był wyrazem męskiej siły i dominacji, stopionej w dobrze zbudowanej sylwetce, którą mogła teraz bez przeszkód wyczuć swoim ciałem. Gdy postawił ją na podłodze, uspokoiła oddech i drżącym głosem zapytała:
- Kim jesteś? – Wyczuła jak chłopak zbliża swoją twarz do jej, delikatnie dotykając jej policzka swoim. Po chwili wyszeptał:
- Nie wiedziałem Granger, że umiesz tańczyć.
Dziewczyna jak rażona piorunem gwałtownie się od niego odsunęła, a raczej miała zamiar to zrobić, bo chłopak jakby przewidując jej reakcję, zamknął ją w żelaznym uścisku.
- Puść mnie ty nadęty bubku! Jak śmiesz w ogóle mnie dotykać?! – Krzyknęła zdenerwowana dziewczyna, po czym próbowała zedrzeć z oczu przepaskę, jednak jej zmagania spełzły na niczym.
- Granger nie rób scen. Dobrze wiesz, że ten czerwony kawałek materiału mogę ściągnąć tylko ja. A poza tym dobrze ci w czerwieni, pasuje ci do czarnej sukienki, którą masz na sobie. Lepiej kontynuujmy to, co zaczęliśmy, tak dobrze nam szło. – Powiedział spokojnym, zmysłowym głosem, wywołując u niej przyjemny dreszcz.
- Nie będę z tobą tańczyć! I ściągnij mi tę cholerną przepaskę!
- Hmm… A co wolisz być ciągle deptana przez tego ofermę Weasleya? Daj spokój, oddaj się muzyce i pokaż na co cię stać.
- Ron nie jest ofermą! A ja nie zamierzam się nikomu, ani niczemu oddawać!
- Do tego tematu jeszcze wrócimy – powiedział, unosząc kąciki ust w swoim firmowym uśmieszku – A teraz przestań gadać Granger i po prostu tańcz… - po tych słowach musnął ustami płatek jej ucha. Wyczuwając dreszcz, który przeszedł jej ciało, uśmiechnął się zwycięsko.
- Malfoy… - Jej uparta natura kazała się jej natychmiast wyrwać, ale została zagłuszona przez głos serca, który kazał jej trwać w tym tańcu namiętności. Tym bardziej, że w tym momencie Draco odwiązał przepaskę z jej oczu i mogła spojrzeć w przepiękne stalowe tęczówki, wpatrujące się w nią z niezwykłą intensywnością.
- Cii, choć raz się ze mną nie kłóć i zatańcz tak, jak w La Rosa Negra.
Hermiona stanęła jak wmurowana. Dobrze wiedziała o chodziło Draco, ale nie miała pojęcia, że chłopak mógł ją tam kiedykolwiek zobaczyć. Już od kilku miesięcy chodziła do tego klubu, poznając radość płynącą z tańca, nieograniczonego żadnymi konwenansami. Tam nie liczyły się umiejętności, technika, czy styl, ale pasja i miłość do tej najpiękniejszej ze sztuk. Bo dla niej taniec zdecydowanie nią był. Jako dziedzina sztuki dawał jej możliwość tworzenia prawdziwego obrazu własnej osoby, a jako element życia pozwalał jej zatracić się całkowicie w jego magii. Dzięki niemu i osobom, które poznała w La Rosa Negra zdobyła pewność siebie i z drażliwej, sztywnej i wszechwiedzącej pannicy, stała się wyzwoloną kobietą. Co noc szalała na parkiecie z innymi partnerami, odkrywając dotąd nieznane jej obszary swojej fizyczności. Nauczyła się nie wstydzić swojego ciała, zatapiając się całkowicie w szaleństwie zmysłów. Dlatego fakt, iż ów Blondyn mógł widzieć jej poczynania w klubie, wzbudzał w niej niepokój, pomieszany z odrobiną satysfakcji. Dziewczyna z jednej strony cieszyła się, że ktoś dostrzegł ten płomień, który wzniecał się w niej podczas tańca, ale z drugiej obawiała się prawdziwych motywów, przyświecających w tej chwili chłopakowi. Draco jakby odgadując jej myśli, szepnął jej do ucha:
- Nie bój się. Daj mi tylko ten jeden taniec. Gdy widziałem cię kilka dni temu w tym klubie, nie mogłem oderwać od ciebie oczu.
- A co ty tam robiłeś? – Nie mogła się powstrzymać przed zadaniem tego pytania.
- Myślę, że to, co ty. By nie myśleć, zapomnieć. By w końcu ściągnąć tę maskę obojętności, przywdziewaną co dnia i w końcu poczuć się sobą. – Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała. Nigdy nie podejrzewałaby, że kiedykolwiek ktoś ją w pełni zrozumie. Dlatego nikomu nie powiedziała o jej nocnych eskapadach. To była jej słodka tajemnica, jedyne wrota do lepszego świata. Jej sekret.
- Ja… - Nie wiedziała co może powiedzieć. Nigdy nie spodziewałaby się, że znajdzie zrozumienie właśnie u tego niebieskookiego Blondyna.
- Wiem, że się ze mną zgadzasz. Nie tylko ty uciekasz przed szarą rzeczywistością.
- Nigdy bym cię o to nie podejrzewała.
- Dobrze to wiem. Ale lubię sprawiać niespodzianki – uśmiechnął się szeroko do dziewczyny. Ona odwzajemniła się tym samym i odrzekła tonem znawcy:
- A więc pokaż na co cię stać, Malfoy. Tylko daj z siebie wszystko, bo nie przywykłam do tańczenia z niedoświadczonymi chłoptasiami, bez odrobiny poczucia rytmu. – Draco tylko uśmiechnął się ironicznie.
- Czyżby? A no tak zapomniałem. Weasley to na pewno król parkietu, tylko akurat dzisiaj zebrała mu się ochota na wygłupy i źle zinterpretował słowa „Nadepnąć komuś na odcisk”, co? – Hermiona nie mogła powstrzymać uśmiechu, wypływającego na jej usta. Spojrzała w oczy chłopaka i powiedziała:
- A więc pokażmy wszystkim jak to powinno wyglądać. – Draco uśmiechnął się i uniósł jej ręce na wysokość ramion, przyjmując pozycję wyjściową do tanga.

Zwrócili się swoimi sylwetkami w kierunku drzwi wejściowych do Sali, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Stykali się jedynie jedną stroną swoich ciał i zaczęli iść przed siebie w rytm rozbrzmiewającej melodii. Na początku powoli posuwali się do przodu, by po chwili szybkimi, zdecydowanymi krokami sunąć przez parkiet, pomiędzy innymi parami. Zatrzymali się w połowie sali i puścili swoje splecione dłonie, równocześnie robiąc krok w tył, odwracając się od siebie w przeciwne strony. Po chwili wrócili w swoje ramiona, by w miejscu energicznymi, wręcz drapieżnymi krokami wykonać pełny obrót wokół własnej osi. Bez zastanowienia odchylił jej ciało w tył, pozwalając jej zawisnąć na swoim prawym ramieniu. Lewą dłonią dotknął jej szyi i przesunął nią w dół jej ciała, aż do jej brzucha. Po czym przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie, by mogli poczuć swoje przyspieszone oddechy na swoich wargach i zaczął obracać ich wokół własnej osi tak, że wirowali na parkiecie po linii okręgu. Gdy wykonali pełne koło zatrzymał się w miejscu, a dziewczyna wygięła się w lekki łuk. 

Ich płynne, wręcz kocie ruchy i muzyczne staccato (efektowne zatrzymania) sprawiły, że ich taniec stał się przepięknym widowiskiem, wzbudzającym podziw innych par, które rzucały im ukradkowe, zazdrosne spojrzenia. Niezaprzeczalnie dwójka prefektów naczelnych Hogwartu, uznawana do tej pory za wrogów, tańcząca pełne wyczuwalnego napięcia tango, stała się największym zaskoczeniem tego wieczoru, zapisując się w historii wszystkich balów absolwentów. 

Jednak oni nie zwracając najmniejszej uwagi na obserwujących ich uczniów, zatracili się całkowicie w swoich objęciach tak, że ich ciała całkowicie zapomniały o swojej przynależności. Skąpani w płomieniach, dali upust swoim uczuciom, na co dzień zamkniętym w głębi ich serc. Zapomnieli o uprzedzeniach, dawnych urazach, swoim pochodzeniu. Wszystkim, co tworzyło pomiędzy nimi niewidzialną barierę. Ten jeden, wspólny taniec pozwolił im przekroczyć granice ustanowione przez ich otoczenie. Tango stało się zwierciadłem ich serc, odbijającym w swojej tafli ich skrywane do tej pory pragnienia. Swoistym pomostem, łączącym dwa rozdzielone od siebie światy, stapiając je w jeden wspólny. Zostali tylko ona i on. Dwójka młodych ludzi, odkrywająca na parkiecie sekrety swoich duszy.

Wciąż trzymając dłoń na jej talii obszedł ją dookoła, nie spuszczając wzroku z jej twarzy, aż znalazł się tuż za nią. Wykonując pół obrotu, przywarł do niej plecami, kładąc jedną dłoń na jej udzie. Zbliżył swoją twarz do jej i szepnął:
- Wyciągnij ręce na wysokość swoich ramion. – Dziewczyna bez wahania wykonała jego polecenie, poruszając przy tym lekko biodrami. – Grzeczna dziewczynka – szepnął i od dołu, na długości łokcia złapał lewą rękę Hermiony swoją prawą, obracając ją po linii półokręgu tak, by dziewczyna zawisła na jego lewym ramieniu. Jego prawa dłoń przesuwała się delikatnie po jej plecach, czując przechodzące przez nie ciarki. Dziewczyna odchyliła głowę w tył, a swoją lewą dłoń zarzuciła na jego prawy bark, schodząc delikatnie niżej. Chłopak przysunął swoją twarz do jej szyi, drażniąc ją swym gorącym oddechem. Wciągnęła łapczywie powietrze, a jej ciało wygięło się w lekki łuk. Dotknął ustami jej zarumienionej z wysiłku skóry, składając na niej delikatny pocałunek. Po czym powoli wrócił z nią do pozycji pionowej, nie odrywając swoich ust od szyi dziewczyny. Gdy jej stopy dotknęły z powrotem parkietu, wtuliła się w chłopaka, obejmując go ramionami. 

Nawet nie zauważyli końca piosenki. Stali w jednym miejscu, marząc o tym, by ta chwila trwała wiecznie. Dwa ciała, trwające w kojącym uścisku. Rozumieli się bez słów. Przecież dla nich obojga taniec był jedyną drogą ucieczki. Ich nadzieją i miłością. Do rzeczywistości przywróciły ich dopiero brawa, które rozbrzmiały w całej sali. Nieznacznie odsunęli się od siebie, rozglądając się dookoła. Niektóre pary, stojące najbliżej nich, patrzyły na nich z nieukrywanym zdziwieniem, a reszta z niemniejszym zaskoczeniem, ale i jeszcze większym podziwem klaskała w dłonie, posyłając im serdeczne uśmiechy.
- Wzbudziliśmy skrajne emocje – szepnął Draco, patrząc głęboko w oczy swojej partnerce.
- Nie da się ukryć – zaśmiała się Brunetka.
- I co teraz powiesz o tym oddaniu się? Dalej zgłaszasz bezkompromisowy sprzeciw?
- No cóż… Czasami jestem skłonna do poddania się, jeżeli wiem, że gra jest warta swojej ceny.
- A jak jest w tym przypadku?
- Powiedziałabym, że nasze tango udzieliło najlepszej odpowiedzi na Twoje pytanie. - Chłopak uśmiechnął się znacząco i szepnął jej na ucho:
- Taniec naszą jedyną nadzieją, taniec naszą jedyną miłością… - po tych słowach splótł swoją dłoń z jej i skierował się w stronę wyjścia na taras. Wiedział, że to nie był ich ostatni taniec…


* z francuskiego „szarfa”

piątek, 26 lipca 2013

Polecane blogi

Witam serdecznie!

Tak jak powiedziałam w ramach wstępu, pierwsza dawka polecanych opowiadań. Na pierwszy ogień idą te publikowane na blogach. Przeczytałam ich już sporo i mam kilka swoich ulubionych. Jednak jestem pewna, że spora częśc z nich jest mi jeszcze nieznana. Dlatego jak tylko prowadzicie własne blogi lub macie swoje ulubione nie obawiajcie się zostawic linka, czy to w komentarzu, czy wiadomości do mnie. Tymczasem zapraszam na pierwszą partię blogów polecanych przeze mnie:

http://coseeterne.wordpress.com/
Wspaniały blog, na którym każdy znajdzie coś dla siebie. Cudowne, oryginalne miniaturki, niezapomniane oneshoty, które zadziwią i zachwycą nawet najwierniejszego czytelnika Dramione i innych parringów oraz wspaniałe opowiadania, których nie znajdziecie nigdzie indziej! Prym wiedzie Racconto, w którym poznacie sekrety duszy i dowiecie się że ze wszystkich rzeczy wiecznych to miłość trwa najkrócej, ale zostawia najwidoczniejsze ślady. Wszystko to autorstwa Alex - anioła, który wstąpił na ziemię, żeby zachwycac swoją twórczością i Aliny - kochanego maleństwa, która jak nikt inny potrafi w tak cudowny sposób mijać się z kanonem. Czy trzeba coś jeszcze dodawać?

http://my-litle-life-love.blogspot.com/
Niezwykły blog, niezwykłej dziewczyny. Z zakończonego niedawno opowiadania dowiecie się że ciemność nie zawsze mieni się złowieszczymy refleksami i to, co do tej pory uważaliści za zło staje się dla was jasną stroną medalu... Cudowna opowieść o Hermionie Riddle, która z pomocą swoich przyjaciół i rodziny jest w stanie zwalczyć nie tylko swoich wrogów, ale przede wszystkim demony swoich własnych słabości. Z tej historii dowiecie się Czym tak na prawdę jest miłość... Ponadto nowozaczęte opowiadanie Młode Wilki oraz miniaturki, które na pewno zapadną wam na długo w pamięci.

http://milosc-wbrew-rozsadkowi.blogspot.com/
Czy można oszukać przeznaczenie? Czy można zamienić kilka lat nienawiści w cudowny kwiat o nazwie miłość? Czy można zagłuszyć rozsądek, dając się ponieść uczuciom? Czy można pokonać demony przeszłości, które stoją na drodze do szczęścia? W tym opowiadaniu, w którym ucieczki z rąk śmierci, magiczne stworzenia i tajemna sztuka uwodzenia są tylko niektórymi z niesamowitych wątków w nim zawartych, każdy z was odnajdzie cząstkę siebie i stanie się częścią tej wspaniałej historii.

http://dramione-dwa-swiaty.blogspot.com/
Pozycja obowiązkowa dla fanów Dramione. Jeżeli jakimś cudem jest jeszcze jakaś osoba, która nie przeczytała tego opowiadania, to niech się nie waha tylko wchodzi w powyższy link. Przeżyjecie historię w której żadna siła nie jest zdolna zniszczyć prawdziwej miłości. Utrzymana w romantycznym klimacie, z wieloma dawkami wspaniałego humoru, w której nawet różnice kulturowe i pochodzenie nie mają żadnego znaczenia. Zobaczcie jak dwa światy stapiają się w jeden...

http://dramione-gdy-jestesmy-sami.blogspot.com/
Drugie opowiadanie, po Dwóch Światach autorstwa Venetii Noks. Również Dramione. Zupełnie odmienny klimat - mroczny, pełen okrucieństw, krwi i cierpienia. Jednak jedno zostało nie zmienione - miłość. Tutaj dowiecie się, że nawet okrutny czas wojny nie może zabić rodzącego się uczucia pomiędzy dwójką młodych bohaterów. Jak poradzą sobie w bezwzględnych czasach, w których jedynym mottem jest "Zabij, lub daj się zabić"? W jakim momencie sytuacja, w której się znaleźli, zamiast więzieniem okaże się dla nich wybawieniem? Jak poradzą sobie z uczuciem, które nigdy nie powinno się między nimi narodzić? Zobaczcie sami...

http://diabelska-wpadka.blogspot.com/
Przezabawna historia z wieloma parringami. Grupka uczniów nie przepadająca zbytnio za sobą, przez małą pomyłkę zostaje zamknięta razem w jednej sali. A zbliżają się Święta Bożego Narodzenia i nikt nie może ich stamtąd wydostać. Bohaterowie próbują więc jakoś odnaleźc się w nowej sytuacji i się nawzajem nie pozabijać. Jak zakończy się ich przygoda? Pełna dobrego humoru historia autorstwa Venetii Noks oraz Vamplove. Chyba nie trzeba już nic więcej dodawać...

http://shadow-story-dramione.blogspot.com/
Voldemort został pokonany. Świat magiczny wraca do równowagi i cieszy się ze zwycięstwa. Jednak jak się okazuje to nie koniec tajemniczych zniknięć i brutalnych morderstw. Kto za nimi stoi? Czyżby siły zła powróciły? I jaką rolę w tym wszystkim odegrają Hermiona, Draco, Blaise, Ginny i pozostali bohaterowie? Przekonajcie się, czytając "Shadow Story" autorstwa Vamplove, czyli niesamowitego wampirka!

http://dramione-milosc-do-wynajecia.blogspot.com/
Nowa historia Vamplove, utrzymana w bardziej jaśniejszej scenerii. Jednak i tutaj przeszłość zostawiła znaczące znamiona, które zmieniły dotychczasowe życie bohaterów. Jak potoczą się ich dalsze losy? Czy będą potrafili zamienic demony przeszłości w anioły przyszłości? Tego dowiecie się czytając niezwykle erotyczną, głęboką opowieść w iście wampirowskim stylu!

http://nox-dramione.blogspot.com/
Każdy szanujący się fan Dramione powinien zapoznać się z tą historią, która rozbudza wyobraźnię, przenosząc nas w świat przepieknej i niezapomnianej miłości, która miała się zakonczyć happy endem... Pełna wzruszeń, zabawnych sytuacji historia, która udowadnia, że miłość to jedyna siła, zdolna przekształcić wroga w przyjaciela...

http://dramione-story.blogspot.com/
Niesamowicie wciągająca historia z tyloma wątkami, że aż trudno wszystkie powymieniać. Jedno z najlepszych opowiadań Dramione, jakie miałam przyjemność czytać. Zwroty akcji, przezabawne dialogi głównych bohaterów i niesamowite sytuacje z ich udziałem to tylko nieliczne plusy tej historii. Opowiadanie ma już 39 rozdziałów, a nadal każdą kolejną notkę czyta się z zapartym tchem, mimo iż liczy sobie około 35 stron! Jeżeli jeszcze macie wątpliwości, może przekona was rozdział, w którym to bohaterowie przeżywają przygody rodem z filmu Kac Vegas? Albo kolejne, odkrywające tajemnice Degurtar - szkoły magii i czarodziejstwa, do której trafili Draco i Hermiona, a której uczniowie nie do końca są... żywi? Serdecznie zapraszam!

http://dramion-zycietowielkaniewiadoma.blogspot.com/
Hermiona dowiaduje się, że ludzie u których do tej pory mieszkała nie żyją. Ponadto nie byli to jej biologiczni rodzice... Na siódmym roku w Hogwarcie również nie narzeka na nudę, bowiem jako córka czystokrwistych czarodziei przenosi się do Slytherinu. Jak zareagują na to jej przyjaciele? Czym zajmuje się tajemnicze bractwo, którego Hermiona jest przełożoną? Kogo główna bohaterka umieści na zawsze w swoim sercu - Dracona, czy może przystojnego króla wampirów, który zupełnie stracił dla niej głowę? Zagłębcie się całkowicie w tej niezwykłej historii o miłości, wampirach, tajemniczych bractwach, potężnej mocy i trudnej sztuce dokonywania wyborów.  Polecam z całego serca, tym bardziej, że wampiry to moja druga miłość, zaraz po ff z bohaterami HP.



czwartek, 25 lipca 2013

Kochany aniołek


No i pierwsza miniaturka! Została ona napisana dla Rapsodii z okazji Dnia Matki. Pozwólcie więc, że zadedykuję ją właśnie jej oraz innym mamom, które natrafią na tego bloga i przeczytają tę historię. 
Informuję, że pod koniec opowiadania znajduje się lekka scena erotyczna.

Kochany aniołek

„Dziecko może nauczyć dorosłych trzech rzeczy: cieszyć się bez powodu, mówić nawet najgorszą prawdę i domagać się ze wszystkich sił tego, czego się pragnie.”


St. James`s Park, jeden z ośmiu ogromnych terenów zielonych, należących do Królewskich Parków w Londynie. Zdecydowanie jego nazwa została adekwatnie dobrana do jego ogólnej prezencji. Położony w dzielnicy City of Westminster, na wschód od Pałacu Buckingham oraz na zachód od Whitehall i Downing Street park, jest najstarszym i najpiękniejszym terenem zielonym, wchodzącym w skład królewskiego łańcucha. Centralną jego cześć zajmuje małe jezioro o nazwie St. James's Park Lake, z dwiema wysepkami. Rozciągający się nad wodą most daje idealny widok na wschodnią stronę Pałacu Buckingham, otoczonego bujnymi drzewami oraz fontannami, mogącymi ubiegać się o tytuł cudów natury. Oaza spokoju i wyciszenia, często była odwiedzana przez mieszkańców szukających wytchnienia, po trudach szarej rzeczywistości. Zakochani przechadzający się po ścieżkach miłości w letnich promieniach słońca, padających na ich roześmiane twarze. Matki z dziećmi, siedzące na ławeczkach, podczas wesołej, beztroskiej zabawy ich pociech. Zmęczeni życiem nieszczęśnicy, znajdujący w tym miejscu przedsionek do boskiego raju. Niczym niezmącona harmonia natury, dająca wiarę i siłę na lepsze jutro. Każda roślina i posąg opowiadał tutaj własną historię, ujawniając zaklęty w sobie czas. Jednak w dzisiejsze gorące i słoneczne popołudnie, wszechobecny spokój został zmącony przez kłócącą się parę.
- Ty tleniony arystokrato! Czy musisz chodzić wszędzie tam gdzie ja?!
- Jakbyś nie zauważyła panno mądralińsko, nie tylko tobie wolno przebywać w tym parku!
- Dobrze to wiem, ale dlaczego musisz tu być w tym samym czasie co ja? Śledzisz mnie?!
Rzeczywiście to nie było pierwsze spotkanie dwójki znajomych z lat szkolnych, w tym właśnie miejscu. Już kilkakrotnie natknęli się na swoje towarzystwo, nie szczędząc sobie typowych dla nich uprzejmości. I oczywiście każde z nich kończyło się kolejną kłótnią, przywracającą przykre wspomnienia z dawnych lat, przytłaczając rodzące się w ich sercach uczucie, które oboje chcieli jak najszybciej stłumić, bojąc się konsekwencji. Niestety miłość nie zadaje pytań. Nie zastanawia się nad wyborem obiektów swoich uczuć. Czy to twój wróg, przyjaciel, szef, znajomy… Nie ma to znaczenia dla najważniejszej z cnót, przychodzącej z nieznanego miejsca, o nieznanym czasie, wypełniającej całe serce, zmysły i duszę, zawładając nimi całkowicie. Niestety tych dwoje młodych czarodziejów nie potrafiło zaakceptować tego wiadomego faktu. Oni uciekali od cierpienia miłości. Bali się skrzywdzenia przez obiekt swoich westchnień, mając w pamięci swój dawny stosunek do siebie, całkowicie ignorując zmiany, które zaszły w nich podczas upływu lat. Woleli zagłuszać krzyki swoich serc wyzwiskami, raniąc przy tym nie tylko drugą stronę, ale również siebie samego. Walczyli z uczuciami mieczem obosiecznym, nie do końca zdając sobie sprawę z konsekwencji wypływających z ich postępowania. Po każdej kłótni, wracali z bolącą pustką w sercu do szarej rzeczywistości, zadowalając się marną namiastką szczęścia. Zapewne teraz byłoby tak samo, gdyby los nie postanowił w końcu zbliżyć ich do siebie, dopuszczając do głosu ich własne serca. Do tego celu postanowił posłużyć się najbardziej niewinnym stworzeniem jakie stapa po ziemi, czyli nieskalanym kłamstwem dzieckiem. Mała dziewczynka już od dłuższego czasu przyglądała się kłócącej parze z daleka, postanawiając w końcu przerwać im tę bezsensowną wymianę zdań.
- Dlaczego Pani krzyczy na tego Pana? Mama mi mówiła, że nie można na nikogo krzyczeć, bo to sprawia komuś przykrość. – powiedziała urocza osóbka, wpatrując się swoimi niewinnymi oczkami w zdezorientowaną, kasztanowłosą dziewczynę. 
- No właśnie dlaczego na mnie krzyczysz? Nie wiesz, że to sprawia mi przykrość? – odparł zadowolony Blondyn, z niewinnym uśmiechem na ustach, wbijając wzrok anioła w brązowe tęczówki, które tak uwielbiał. 
Hermiona widząc jego spojrzenie nie mogła już dłużej utrzymać powagi i uśmiechnęła się lekko do chłopaka.
- Ta niewinna minka do ciebie nie pasuje, Draco. Jeżeli już jesteś aniołem, to chyba upadłym.
- Tylko jeśli ty zostaniesz moją zgubą... – odpowiedział z rozbrajającym uśmiechem.
Była Gryfona zaśmiała się cichutko i zwróciła się do dziewczynki:
- Jak masz na imię słoneczko?
- Milena.
- Przepraszam Milenko, masz rację. Nie powinno się nikomu sprawiać przykrości. Tylko widzisz, czasami niektórzy sami się o to proszą. – Spojrzała wymownie na Malfoya, unosząc sugestywnie brwi. – Ten Pan nie darzy mnie zbyt dużą sympatią.
- Wcale nie! On Panią lubi, nawet bardzo. – odparła dziewczynka, wprawiając w osłupienie Dracona. 
- Naprawdę? A dlaczego tak sądzisz? – zapytała Brązowowłosa, przyglądając się z zaciekawieniem Blondynowi. 
- Za każdym razem jak na Panią patrzy, w jego oczach rozbłyskają iskierki szczęścia, a jego usta mimowolnie układają się w uśmiechu. Nawet gdy się kłóciliście, jego postawa mówiła, że nie chce Pani skrzywdzić. 
Z każdym kolejnym słowem twarz Hermiony wyrażała coraz to większe zdziwienie, podczas gdy Draco zmagał się z rosnącym w nim zakłopotaniem. Skąd ta mała to wiedziała? Boże, jakie dzieci są spostrzegawcze! - Tysiące myśli przewijało się w jego głowie. W końcu chcąc odwrócić od siebie uwagę, zwrócił się do dziewczynki z pytaniem:
- To w takim razie, jaki stosunek ma do mnie ta Pani?
Brązowowłosa momentalnie otrząsnęła się ze swoich rozważań o przystojnym blondynie, spoglądając na niego z wyraźną złością. To jednak nie zraziło małej Milenki do wyrażenia własnej opinii.
- Ona wcale o panu nie myśli źle. Lubi Pana, jednak boi się do tego przyznać, obawiając się Pana reakcji. To wszystko widoczne jest w oczach. Mama zawsze powtarzała, że spojrzenie nigdy nie kłamie. 
Tak było w rzeczywistości. Ile razy zapominaliśmy, że oczy są zwierciadłem duszy, w którym odbijają się pragnienia naszego serca? Gesty i słowa mogły oszukać, jednak spojrzenie wyrażało czystą prawdę. Niestety poprzez chorobliwy egoizm i wzajemną obojętność, większość osób zatraciło tę, jakże przydatną umiejętność. Hermiona i Draco jeszcze przez dłuższą chwilę, ze zdenerwowaniem wpatrywali się w siebie, szukając potwierdzenia przed chwilą usłyszanych słów. Powstałą ciszę przerwał głos dziewczynki.
- Ja już muszę iść, mamusia mnie woła. Do zobaczenia!
- Do zobaczenia słoneczko! – powiedziała Hermiona, przenosząc swoje spojrzenie na Milenkę, uśmiechając się do niej promiennie. – Ach… I dziękuję… - dodała nieco cichszym głosem. 
- Nie ma za co proszę Pani! Pasują Państwo do siebie! – zawołała i oddaliła się w stronę ławeczki, na której siedziała jej mama. 
- No teraz to chyba musimy porozmawiać – odparł Blondyn, przybliżając się do dziewczyny.
- Tak wiem Draco. Może się przejdziemy?
- Jasne – odpowiedział chłopak, po czym oboje ruszyli w stronę mostu, rozciągającego się nad jeziorem. Szli tak przez parę minut w milczeniu, zatapiając się we własnych rozważaniach, rzucając sobie niekiedy ukradkowe spojrzenia. W końcu ciszę przerwał Draco.
- Ona mówiła prawdę. – Hermiona skierowała na niego pytające spojrzenie. Chłopak zatrzymał się i zwrócił się twarzą do dziewczyny, patrząc prosto w jej czekoladowe tęczówki. – Już od dawna coś do ciebie czuję, Hermiono. I nie jest to bynajmniej nienawiść. Nie potrafiłbym cię nienawidzić, już nie.  Przychodziłem w to miejsce regularnie, od pierwszego naszego spotkania tutaj, z nadzieją że znów cię zobaczę. Tak wiele razy chciałem z tobą porozmawiać, ale nie za bardzo nam to wychodziło.
- Tak, wiem. To moja wina. Jestem uparta i nie potrafię tak szybko odpuścić.
- No cóż, przez grzeczność nie zaprzeczę. – Uśmiechnął się do niej czarująco. – Jednak gdyby nie moje zachowanie przez te wszystkie lata w Hogwarcie, nie miałabyś powodu, by mnie nienawidzić.
- Jak już słyszałeś, nie takimi uczuciami cię darzę. 
- Tak, to jakimi? – zapytał Blondyn, przybliżając się do niej jeszcze bliżej, z cwanym uśmieszkiem na ustach. 
 Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko przybliżyła się do niego, składając na jego ustach delikatny pocałunek. Draco zachwycony jej reakcją, porwał ją w swoje ramiona, pogłębiając pieszczotę. Po chwili dotknął językiem jej warg, a ona natychmiast je rozchyliła, pozwalając mu wejść do środka. Pieścił jej podniebienie, wydobywając z jej gardła ciche westchnienia. Nie wiedzieli ile tak trwali, przytuleni do siebie, zatapiając się w morzu przyjemności. Wreszcie mogli cieszyć się swoją bliskością, której tak bardzo potrzebowali. Po kilku chwilach oderwali się od siebie, spoglądając sobie w oczy.
- Tak bardzo chciałbym z Tobą być Hermiono.
- Wróć ze mną do mieszkania, teraz. – szepnęła dziewczyna, wtulając swoją głowę w zagłębienie szyi chłopaka.
- Naprawdę tego chcesz?
- Tak. Potrzebuję cię Draco. Tej nocy i tak nie zasnęłabym bez ciebie.
Uśmiechnął się, słysząc te słowa. Złapał ją za rękę i poprowadził za drzewa, by teleportować się do jej mieszkania.
- Prowadź, piękna. – szepnął jej do ucha, splatając jej dłoń ze swoją. Po chwili poczuł tylko lekkie szarpnięcie w okolicy pępka.

***

Teleportowali się w przytulnej sypialni, w mieszkaniu Hermiony. Pokój nie był zbyt duży, ale zachwycał gustem i finezją jego urządzenia. Centralną cześć zajmowało dwuosobowe łóżko, okryte zieloną, satynową pościelą. Po jego bokach znajdowały się dwie szafki nocne z małą, stalową lampką. Na zielonej ścianie nad łóżkiem wisiało piękne malowidło, przedstawiające żółte pąki rozkwitających kwiatów. Ściana po lewej stronie również przedstawiała ten sam widok. Stały przy niej dwie niskie komody w kolorze mahoniu oraz toaletka z okrągłym lustrem. Po prawej stronie znajdowała się duża szafa z rozsuwanymi drzwiami, utrzymana w takim samym stylu co reszta mebli. Pomieszczenie rozświetlały promienie słońca, wpadające przez duże okno, znajdujące się po lewej stronie za łóżkiem. Pokój emanował aurą spokoju, relaksu i wyciszenia. Jednak teraz została ona jeszcze poszerzona o uczucie pożądania, które roztaczało się pomiędzy dwójką młodych osób, wtulonych w siebie, stojących dokładnie na jego środku. Draco odsunął się nieznacznie od dziewczyny i podniósł jej głowę tak, by móc spojrzeć w jej czekoladowe tęczówki. 
- Jesteś najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkałem. – szepnął i namiętnie pocałował. Hermiona nie była mu dłużna i już po chwili zatracili się w namiętnym tańcu zmysłów. Język pieścił podniebienie, zęby przygryzały wargi, dłonie przesuwały się po całym ciele, rozpalając je do czerwoności, a palce rozpinały ubrania, chcąc jak najszybciej dotknąć rozgrzanej skóry. Gdy byli już nadzy, chłopak położył dziewczynę na łóżku, podziwiając jej piękne ciało. Pochylił się nad nią, drażniąc rozgrzanym oddechem jej szyję.
- Pragnę cię Draco… - wyszeptała, gładząc jedną dłonią jego plecy, a drugą wplatając w jego włosy. – Jestem twoja, już na zawsze.
- Najdroższa, jesteś dla mnie wszystkim. Tyle razy śniłem o tobie, marząc o twoim dotyku, bliskości. – Z kolejnymi słowami składał pocałunki na każdym fragmencie jej ciała, chcąc je na zawsze zapamiętać. Podniósł się na rękach i patrząc jej prosto w oczy, stopił się z nią w jedno ciało. Kochali się zmysłowo i namiętnie, nie spuszczając z siebie wzroku. Słowa były zbędne. Odzwierciedleniem ich uczuć były ich oczy, wyrażające nie tylko pożądanie, ale przede wszystkim gorącą miłość. Pragnęli nie tylko swoich ciał, ale także swoich serc oraz duszy. W ten magiczny dzień stali się jednością, postanawiając już na zawsze razem kroczyć ścieżkami życia. Osiągnęli spełnienie, patrząc sobie w oczy, widząc w nich miłość i obawę. Obydwoje wiedzieli, że czeka ich długa, kręta droga prowadząca do szczęścia, ale chcieli w pełni wykorzystać szansę daną im przez los. Bo czy życie nie jest zbyt krótkie na wątpliwości? Leżeli jeszcze przez chwilę złączeni w miłosnym uścisku, po czym Draco, patrząc w czekoladowe tęczówki swojej dziewczyny, wyszeptał:
- Kocham cię. 
- Ja ciebie też Draco. I już zawsze będę kochała.
Położyli się obok siebie, wtulając się w swoje ciała.
- Jesteś dla mnie wszystkim. Ten czas po bitwie przeżyłem tylko dzięki myśli, że jesteś obok. Wiem, że na ciebie nie zasługuję, ale zrobię wszystko byś była ze mną szczęśliwa.
- Przestań! Pragnę tylko ciebie! Pokochałam cię całego, z wszystkimi wadami i zaletami. Wiem, że jesteś ze mną szczery, dlatego ci ufam. Jestem tylko twoja. 
- Gdy jeszcze raz spotkam tego ślicznego, małego aniołka to chyba go ozłocę. – powiedział Blondyn, uśmiechając się do siebie.
- Ustaw się w kolejce – zaśmiała się Hermiona, całując ostatni raz usta chłopaka, odpływając w jego ramionach do krainy Morfeusza. 
W tej chwili nie wiedzieli jeszcze, że ten dzień nie tylko zapoczątkował ich związek, ale także dał życie nowej istotce. Już niedługo, w życiu nowej pary, pojawi się ich własny mały aniołek. Ale, to już inna historia…


„Jest na świecie przepiękna istota, u której jesteśmy wiecznymi dłużnikami — matka.”


Wiem, że jest ona przesłodka, ale nic na to nie poradzę. Uwielbiam takie klimaty. Chociaż w opowiadaniach możemy sobie pozwolic na takie szczęśliwe i romantyczne zakończenia, prawda?

Podziękowania

Zanim przedstawię Wam pierwszą miniaturkę pozwólcie, że podziękuję osobie, która nieprzerwanie namawiała mnie do założenia tego bloga. Venetio wiedz, że jesteś strasznie upartą kobietką ;-) Ale dzięki temu, wiele osób zdecydowało się na publikowanie swoich dzieł. Między innymi ja. Za to dziękuję. Jesteś wspaniałą pisarką i cieszę się, że z równym entuzjazmem namawiasz innych na wkroczenie na tę ścieżkę. Dziękuję ci za wszystko. Jak napisałam kiedyś dla ciebie w komentarzu: 
"...Przepraszam za wszystko co mogło cię urazić i dziękuję za wszystko co od ciebie dostałam. Jesteśmy trochę jak bohaterowie z Dwóch Światów. Tak różni, a tak podobni. Jak napisałaś: „Dwa tak różne światy, z których pochodzimy, dało się połączyć w jeden... Ale taka była prawda. Udało nam się…” Stworzyłaś z wszystkimi czytelnikami jeden wspólny świat. I za ci najbardziej dziękuję. Teraz zabieram mój bagaż uczuć i doświadczeń ze sobą, w kolejną podróż, tym razem ukrywającą się pod inną nazwą: „Gdy jesteśmy sami…”. Jestem pewna, że to jeszcze nie koniec naszej historii…"
Chyba wzięło mnie na wspomnienia. Ale może to i dobrze? Przecież:
"Wszystko na świecie przemija powoli.
Szcęście i radość i wszystko co boli.
Wszystko przemija - tak chce przeznaczenie.
Jedno nam tylko zostaje - wspomnienie."

Cieszę się niezmiernie, że pewnego pochmurnego dnia postanowiłam nie czytać po raz kolejny serii Harrego Pottera, ale wpisać w internecie hasło "Harry Potter opowiadania". To był początek wspaniałej przygody z historiami fan fiction oraz blogami o tematyce Potterowskiej, która trwa do dzisiaj. Dzięki nim poznałam wspaniałe osoby, które są światełkiem w moim mrocznym tunelu. Jest ich wiele i to nie czas, ani miejsce, by je tutaj wymieniać, ale jestem pewna, że jeszcze o nich napiszę. Czy to w dedykacjach, czy w podziękowaniach, czy w osobnych notkach. Najważniejsze, że mają stałe miejsce w moim sercu. Dziękuję więc jeszcze raz za to, że stały się częścią mojego życia.

"Każdego dnia dziękuj za to, że spotykasz niezwykłych ludzi, którzy sprawiają, że czujesz się nadzwyczajny..."

czwartek, 18 lipca 2013

Powitanie

Witam serdecznie wszystkich!

Sama nie wiem dlaczego, ale zdecydowałam się na założenie bloga. Będę publikować na nim pisane przeze mnie historie. Jest to głównie Dramione, ale również znajdzie się tutaj kilka innych opowiadanek m.in. z wampirami w roli głównej. Nie jestem dobra w pisaniu długich tekstów, więc będą to w większości miniaturki. Nie wiem co ile bedą pojawiać się nowe notki, dlatego proszę nie pytajcie o to, ale postaram się, żeby pojawiła się przynajmniej jedna nowa historia na miesiąc. Nie będę z boku podawała linków do blogów, które chciałabym polecić, bo byłoby by ich tam strasznie dużo. Postanowiłam więc, że będę wam publikować osobne notki z polecanym przeze mnie blogiem, czy też opowiadaniem. Wtedy też wysilę się na krótkie jego streszczenie, żebyście mogli zdecydować, czy jesteście nim zainteresowani, czy też nie. Mam nadzieję, że takie rozwiązanie przypadnie wam do gustu. Nie przedłużam więc dłużej i kończę, mając nadzieję, że będziecie mogli czerpać mnóstwo przyjemności z lektury opowiadań zarówno moich, jak i polecanych.

Pozdrawiam serdecznie!
Dominika

Ps. Kontakt jest podany w zakładce "o mnie".