niedziela, 28 lipca 2013

Historia jednego tańca - Tango

Chyba za bardzo was tym rozpieszczę, ale co mi tam! Kolejna miniaturka! Jest mi bardzo bliska, bo opowiada o czymś, w czym czuję się naprawdę sobą, bez żadnych masek, bez cienia fałszu... Taniec. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu, bo mam zamiar stworzyć serię miniaturek pod tytułem: Historia jednego tańca. Na pierwszy ogień poszło tango. Postanowiłam, że wprowadzę trochę wątku dydaktycznego i spróbuję wzbogacić waszą wiedzę ;-) A więc, trochę o tangu...

Sam styl tańca powstał około 1900 roku w Montevideo i Buenos Aires. Kolebką tego tańca jest więc Argentyna. Wywodzi się ze slumsów i był tańczony przez robotników i niższe klasy społeczne, głównie w podrzędnych barach i domach publicznych. Przez swoje silne zabarwienie erotyczne i samo pochodzenie wywołał falę protestów u wyższych warstw społecznych. Jednak dzięki swojemu niepowtarzalnemu klimatowi, jego sława rozprzestrzeniła się także na inne kraje. Dziś świeci już triumfy na całym świecie.  Tango jest także rodzajem muzyki. Obecnie istnieje wiele form tanga, zarówno muzycznych, jak i tanecznych. Wśród tych drugich wymieniamy: tango argentyńskie, razem ze wszystkimi jego odmianami (tango vals, tango nuevo, milonga), tango amerykańskie, tango fińskie, tango międzynarodowe.
Ten taniec ma być swoistym obrazem przedstawiającym kłótnię kochanków. Jego zdecydowanie impresjonistyczny charakter musi być idealnie oddany na parkiecie. Wymaga on od tancerzy pełnego zaangażowania emocjonalnego, gdyż wymaga się od tanga najostrzejszego wyrazu, spośród wszystkich tańców standardowych. Charakterystyczną jego cechą jest swoisty kontrast pomiędzy dominującym mężczyzną, a uległą kobietą. Jest pełen zaskakujących zmian kierunków, obrotów oraz szybkich i ekspresyjnych ruchów głowy. Zdecydowanie najbardziej erotyczny, ze wszystkich tańców towarzyskich.

To była krótka lekcja o tangu ;-) Mam nadzieję, że nie zanudziłam, a przekazałam najważniejsze informacje o tym tańcu, które pomogą wam w lepszym odbiorze i zrozumieniu poniższego tekstu. Czym tango jest dla mnie? Powiem krótko: cztery nogi, dwa ciała, jedno serce...



Z dedykacją dla najukochańszego Maleństwa. Kochana to z Tobą rozpoczęłam przygodę z opowiadaniami Dramione. Ty jesteś pierwszą osobą, z którą rozpoczęłam współpracę i z którą prowadziłam rozmowy na gg. Dziękuję, że tyle ze mną wytrzymałaś. Mam nadzieję, że miniaturka przypadnie ci do gustu, bo tylko dzięki tobie i dla ciebie została ukończona.


Historia jednego tańca

„Tango”


W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany dzień. Huczny bal z okazji rozpoczęcia ostatniego roku szkolnego w Hogwarcie właśnie się rozpoczął. Siódmy rok miał zakończyć pełen przygód i młodzieńczych szaleństw okres, przygotowując adeptów Szkoły Magii i Czarodziejstwa do wejścia w dorosłe życie. Wszyscy uczniowie, których dotyczyło to niezwykłe wydarzenie, stali na środku bogato przystrojonej Sali Balowej, w eleganckich kreacjach, idealnie pasujących do tak wzniosłej okazji. Znawcy mody klękaliby na kolana, widząc dookoła siebie tyle pięknych, mieniących się sukni wieczorowych i idealnie skrojonych garniturów. Po chwili rozległ się głos profesor McGonagall, która stała za długim stołem, ustawionym pod ścianą, naprzeciwko drzwi wejściowych. 
- Drodzy uczniowie. Niebawem rozpoczniecie ostatni rok nauki w Hogwarcie. Mam nadzieję, że te sześć lat stały się dla was niezapomnianym przeżyciem, będącym początkiem cudownych przyjaźni. Już niedługo wyruszycie w inną, bardziej wymagającą podróż, ale jestem pewna, że z tym bagażem doświadczeń, które tu nabyliście, uda się wam odnaleźć cel waszej wędrówki. Jednak zanim po raz ostatni wysłuchacie mowy powitalnej w Wielkiej Sali i zanim ostatni raz rozpoczniecie bój o puchar domów, poddajcie się magii tańca na ostatnim waszym balu w Hogwarcie. Maestro! – zawołała dyrektorka, a w rogu Sali, za podłużnym stołem młody chłopak skłonił się lekko i przygotował odpowiednią piosenkę. Uczniowie popatrzeli po sobie z niezrozumieniem, próbując odpowiedzieć sobie na pytanie, co tu się do diaska dzieje. Jednak nim zdążyli się rozejrzeć dookoła, profesor McGonagall znowu zabrała głos.
- Niech wszystkie panie ustawią się w rzędzie po lewej stronie, a panowie po prawej stronie sali. No już, szybko! Wieczór nie będzie trwał wiecznie, a trzeba go w końcu jakoś rozpocząć! – Nauczycielka uśmiechnęła się do zebranych uczniów, widząc ich zdezorientowane miny. – Tradycją jest rozpoczęcie balu, szczególnie tak niezwykłego jak ten, wspólnym tańcem wszystkich jego uczestników. W tym roku zdecydowaliśmy się na tango. Myślę, że to będzie idealny wybór. – Twarz dyrektorki rozjaśnił szeroki uśmiech, ale widocznie uczniowie nie podzielali jej optymizmu. Idealnym wyborem byłoby dla nich teraz udanie się do najbliższego baru po łyk (może nawet dwa łyki, albo jeszcze lepiej szklanki) czegoś mocniejszego. Perspektywa zatańczenia tanga na oczach innych uczniów, stała się dla nich wręcz niemożliwa do wykonania bez odpowiedniego wspomagania. Niestety ich błagania nie zostały wysłuchane, bowiem na Sali znowu rozbrzmiał głos nieco rozbawionej Minerwy McGonagall, obserwującej ich poczynania zza stołu nauczycielskiego. 
- Panowie... wiem, że wizja tanga stała się dla was nad wyraz kusząca, utrudniając wam logiczne myślenie, ale myślałam, że jeszcze potraficie odróżnić rząd od dwuszeregu. Widocznie się myliłam... Tak panie Thomas, mówię między innymi o panu. – Dean zaczerwienił się jak piwonia i zajął miejsce obok swojego niemniej przerażonego przyjaciela, Seamusa. Po kilku przepychankach spowodowanych chęcią zajęcia miejsca naprzeciwko swojej partnerki, by uniknąć tańczenia z przypadkową dziewczyną, dyrektorka stłumiła w sobie ochotę wybuchnięcia śmiechem i siląc się na poważny ton, przemówiła:
- Zdaję sobie sprawę, że nie chcecie opuszczać swoich wybranek nawet na krok. Natomiast obawiam się, że to będzie konieczne, bowiem tradycją jest zmiana partnerek podczas tańca. Wybory pozostawiam wam. Wierzę, że możliwa będzie również międzydomowa integracja. W końcu to wasz ostatni bal, warto porzucić wszelkie urazy, oddając się wspólnej zabawie. – Po minach wpatrujących się w nią uczniów, dyrektorka powstrzymała chęć rozwinięcia tego tematu i widząc podekscytowanie i radość na twarzach dziewcząt (Niech no tylko zobaczą co je jeszcze czeka – pomyślała Minerwa, uśmiechając się do siebie) oraz niemą prośbą o jak najszybsze zakończenie tego przedstawienia wymalowaną na twarzach większości chłopaków, oznajmiła – Wszyscy na miejscach, więc najwyższy czas by zaczynać. Jednak zanim to się stanie pozostaje jeszcze tylko jedna kwestia do zrobienia. – Powiedziawszy to, uniosła swoją różdżkę do góry, skinęła jej końcem w stronę ustawionych pod ścianą dziewcząt i szepnęła: Ceinture*. Ku przerażeniu damskiej części sali, na oczach uczennic pojawiły się czerwone przepaski, uniemożliwiające im zobaczenie czegokolwiek. – Teraz jesteście zdane, moje drogie panie, jedynie na umiejętności waszych partnerów. – Widząc nieudane próby pozbycia się niezbyt komfortowego kawałka materiału z oczu przez większość dziewcząt, nauczycielka dodała - Przepaski mogą zostać zdjęte tylko przez chłopaka, z którym będziecie w danej chwili tańczyć. Same nie możecie tego zrobić, więc radzę porzucić te bezowocne próby i znaleźć plusy tej sytuacji. Panowie myślę, że wiecie co macie robić. A więc zaczynajmy! Maestro, muzyka! – Po chwili w sali rozbrzmiały pierwsze takty piosenki. <link> Ku wielkiej uldze nauczycielki większość uczniów, głównie z domu węża, nie zapomniała jak wykonuje się tak oczywistą czynność jak chodzenie, więc po chwili całe grono nauczycielskie mogło obserwować zbliżającą się do swoich partnerek, męską cześć potencjalnych tancerzy. 

Hermiona, jako jedna z nielicznych, była zadowolona z takiego obrotu sprawy. Nie spodziewała się żadnego tańca rozpoczynającego cały bal, ale bardzo spodobał się jej ten pomysł. W końcu mogła pokazać swoje umiejętności taneczne, które w ostatnim czasie nabyła. Nawet pomysł z opaskami jej nie przeszkadzał, bo jak zdążyła się nauczyć, nie odbierając żadnych bodźców wzrokowych, można było lepiej skupić się na przyjemności czerpanej z samego tańca. Obawiała się jednak trochę o swoje stopy, bo jak zdążyła zauważyć, po przeciwległej stronie stał nie kto inny jak jej partner - Ron. Nie było tajemnicą, że nie należał on do grupy utalentowanych tancerzy, wręcz przeciwnie. Dlatego, gdy wyczuła, że jej przyjaciel stoi już naprzeciwko niej, uśmiechając się lekko powiedziała:
- Prawa ręką obejmij mnie na wysokości barków, drugą dłoń splatając z moją. – Oczami wyobraźni widziała zszokowaną minę Rudowłosego. Po chwili chłopak wykonał jej polecenie i powiedział:
- Eee, Hermiono. Wiem, że powinno być odwrotnie, ale może lepiej jakbyś ty poprowadziła. Akurat w tej jednej dziedzinie, jaką jest taniec, nie radzę sobie najlepiej. – Dziewczyna zaśmiała się, słysząc te słowa. Ron w ostatnie wakacje sporo się zmienił i wydoroślał. Nabrał większej pewności siebie, a jego poczucie humoru urosło o parę kresek. Hermionie bardzo przypadł do gustu nowy Ron i nawet przez trzy tygodnie tworzyli parę, jednak po upływie tego czasu oboje stwierdzili, że lepiej pozostać na gruncie przyjacielskim. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na ich stosunki, wręcz przeciwnie umocniło to tylko łączącą ich więź. 
- Rzeczywiście tak będzie lepiej – odparła dziewczyna, unosząc prawe ramię chłopaka na wysokość swoich barków.
- Aha i może lepiej nie będę ci ściągał tej przepaski, żebyś nie zemdlała widząc moje oszałamiające taneczne popisy. – Hermiona zaśmiała się krótko, by po chwili wyprostować się i z lekkim uśmiechem, nie odrywając stopy od podłoża, prawą nogą zakreślić idealne półkole. Po czym zbliżyła się do chłopaka i szepnęła:
- Przenieś cały ciężar ciała na prawą nogę, przechylając się lekko w tę samą stronę. - Ron wykonał jej polecenie, nie spuszczając zdziwionego spojrzenia z przyjaciółki. Dziewczyna natomiast założyła lewą nogę na jego biodro i opierając na nim cały swój ciężar, drugą, wyprostowaną uniosła do góry. Z gracją opuściła nogę z powrotem na parkiet, wykonując jednocześnie obrót wokół własnej osi, zatrzymując się tuż przed chłopakiem. 
- Łał! Gdzieś ty się tego nauczyła? – zapytał zaskoczony chłopak.
- Widzisz ile przydatnych umiejętności możesz nabyć czytając książki? – Odparła dziewczyna, wypowiadając na głos pierwsze kłamstwo, które przyszło jej na myśl. 
- Czy ty całą wiedzę musisz czerpać z książek?
- Powinieneś się raczej z tego cieszyć, w przeciwnym razie zrobilibyśmy z siebie jeszcze większych pajaców.
- A to się da? – zapytał rozbawiony chłopak. Hermiona klepnęła go w ramię i odparła:
- Lepiej się skup na tańcu! Ja zamierzam w praktyce wykorzystać moją wiedzę.
- No to trzeba było tak od razu. Nie trudno będzie znaleźć jakąś pustą salę, w której damy pokaz naszych umiejętności praktycznych.
- Ron! – Dziewczyna próbowała udawać oburzenie, ale nie bardzo jej się to udawało. Uśmiechnęła się więc szeroko i prowadziła Rona między innymi tańczącymi parami. Nie obyło się bez paru potknięć i kilku nadepnięć na stopy dziewczyny, ale ich taniec nie należał do najgorszych. Niektóre pary radziły sobie o wiele gorzej.
- Uwaga! Zmiana partnera! – usłyszeli głos McGonagall.
- Idę zadziwić kolejną dziewczynę moimi umiejętnościami. – Powiedział Ron i obrócił się do przyjaciółki tyłem, porywając do tańca niezbyt zadowoloną z tego faktu, Lavender. Hermiona natomiast obróciła się wokół własnej osi i wpadła w ramiona innego partnera, jak wyczuła, dużo bardziej doświadczonego. Trzymał ją pewnie i zdecydowanie. Lekko otarł nosem o jej policzek i odwrócił głowę w jej prawą stronę. Poznając figurę rozpoczynającą tango, zrobiła to samo, by po chwili stawiając szybkie, zdecydowane kroki, iść z nim w jednym kierunku po linii prostej, prawie stykając się z nim policzkiem. Zatrzymali się po kilku krokach, a Hermiona odchylając lekko głowę, lewą nogą zrobiła krok w bok, uginając ją pod naporem ciężaru swojego ciała, przechylając się lekko w tę samą stronę. Chłopak w tym samym czasie zrobił to samo, by po chwili swoją lewą ręką złapać jej wyprostowaną prawą nogę i zarzucić sobie na biodro i unosząc ją nad ziemię, okręcić ich wokół własnej osi. Zaskoczona dziewczyna wtuliła się mocniej w tors swojego partnera, wdychając jego zniewalający zapach. Intensywna woń kompozycji korzennych rozbudziła w niej wszystkie zmysły, wzniecając ogień pożądania. Jego zapach był wyrazem męskiej siły i dominacji, stopionej w dobrze zbudowanej sylwetce, którą mogła teraz bez przeszkód wyczuć swoim ciałem. Gdy postawił ją na podłodze, uspokoiła oddech i drżącym głosem zapytała:
- Kim jesteś? – Wyczuła jak chłopak zbliża swoją twarz do jej, delikatnie dotykając jej policzka swoim. Po chwili wyszeptał:
- Nie wiedziałem Granger, że umiesz tańczyć.
Dziewczyna jak rażona piorunem gwałtownie się od niego odsunęła, a raczej miała zamiar to zrobić, bo chłopak jakby przewidując jej reakcję, zamknął ją w żelaznym uścisku.
- Puść mnie ty nadęty bubku! Jak śmiesz w ogóle mnie dotykać?! – Krzyknęła zdenerwowana dziewczyna, po czym próbowała zedrzeć z oczu przepaskę, jednak jej zmagania spełzły na niczym.
- Granger nie rób scen. Dobrze wiesz, że ten czerwony kawałek materiału mogę ściągnąć tylko ja. A poza tym dobrze ci w czerwieni, pasuje ci do czarnej sukienki, którą masz na sobie. Lepiej kontynuujmy to, co zaczęliśmy, tak dobrze nam szło. – Powiedział spokojnym, zmysłowym głosem, wywołując u niej przyjemny dreszcz.
- Nie będę z tobą tańczyć! I ściągnij mi tę cholerną przepaskę!
- Hmm… A co wolisz być ciągle deptana przez tego ofermę Weasleya? Daj spokój, oddaj się muzyce i pokaż na co cię stać.
- Ron nie jest ofermą! A ja nie zamierzam się nikomu, ani niczemu oddawać!
- Do tego tematu jeszcze wrócimy – powiedział, unosząc kąciki ust w swoim firmowym uśmieszku – A teraz przestań gadać Granger i po prostu tańcz… - po tych słowach musnął ustami płatek jej ucha. Wyczuwając dreszcz, który przeszedł jej ciało, uśmiechnął się zwycięsko.
- Malfoy… - Jej uparta natura kazała się jej natychmiast wyrwać, ale została zagłuszona przez głos serca, który kazał jej trwać w tym tańcu namiętności. Tym bardziej, że w tym momencie Draco odwiązał przepaskę z jej oczu i mogła spojrzeć w przepiękne stalowe tęczówki, wpatrujące się w nią z niezwykłą intensywnością.
- Cii, choć raz się ze mną nie kłóć i zatańcz tak, jak w La Rosa Negra.
Hermiona stanęła jak wmurowana. Dobrze wiedziała o chodziło Draco, ale nie miała pojęcia, że chłopak mógł ją tam kiedykolwiek zobaczyć. Już od kilku miesięcy chodziła do tego klubu, poznając radość płynącą z tańca, nieograniczonego żadnymi konwenansami. Tam nie liczyły się umiejętności, technika, czy styl, ale pasja i miłość do tej najpiękniejszej ze sztuk. Bo dla niej taniec zdecydowanie nią był. Jako dziedzina sztuki dawał jej możliwość tworzenia prawdziwego obrazu własnej osoby, a jako element życia pozwalał jej zatracić się całkowicie w jego magii. Dzięki niemu i osobom, które poznała w La Rosa Negra zdobyła pewność siebie i z drażliwej, sztywnej i wszechwiedzącej pannicy, stała się wyzwoloną kobietą. Co noc szalała na parkiecie z innymi partnerami, odkrywając dotąd nieznane jej obszary swojej fizyczności. Nauczyła się nie wstydzić swojego ciała, zatapiając się całkowicie w szaleństwie zmysłów. Dlatego fakt, iż ów Blondyn mógł widzieć jej poczynania w klubie, wzbudzał w niej niepokój, pomieszany z odrobiną satysfakcji. Dziewczyna z jednej strony cieszyła się, że ktoś dostrzegł ten płomień, który wzniecał się w niej podczas tańca, ale z drugiej obawiała się prawdziwych motywów, przyświecających w tej chwili chłopakowi. Draco jakby odgadując jej myśli, szepnął jej do ucha:
- Nie bój się. Daj mi tylko ten jeden taniec. Gdy widziałem cię kilka dni temu w tym klubie, nie mogłem oderwać od ciebie oczu.
- A co ty tam robiłeś? – Nie mogła się powstrzymać przed zadaniem tego pytania.
- Myślę, że to, co ty. By nie myśleć, zapomnieć. By w końcu ściągnąć tę maskę obojętności, przywdziewaną co dnia i w końcu poczuć się sobą. – Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała. Nigdy nie podejrzewałaby, że kiedykolwiek ktoś ją w pełni zrozumie. Dlatego nikomu nie powiedziała o jej nocnych eskapadach. To była jej słodka tajemnica, jedyne wrota do lepszego świata. Jej sekret.
- Ja… - Nie wiedziała co może powiedzieć. Nigdy nie spodziewałaby się, że znajdzie zrozumienie właśnie u tego niebieskookiego Blondyna.
- Wiem, że się ze mną zgadzasz. Nie tylko ty uciekasz przed szarą rzeczywistością.
- Nigdy bym cię o to nie podejrzewała.
- Dobrze to wiem. Ale lubię sprawiać niespodzianki – uśmiechnął się szeroko do dziewczyny. Ona odwzajemniła się tym samym i odrzekła tonem znawcy:
- A więc pokaż na co cię stać, Malfoy. Tylko daj z siebie wszystko, bo nie przywykłam do tańczenia z niedoświadczonymi chłoptasiami, bez odrobiny poczucia rytmu. – Draco tylko uśmiechnął się ironicznie.
- Czyżby? A no tak zapomniałem. Weasley to na pewno król parkietu, tylko akurat dzisiaj zebrała mu się ochota na wygłupy i źle zinterpretował słowa „Nadepnąć komuś na odcisk”, co? – Hermiona nie mogła powstrzymać uśmiechu, wypływającego na jej usta. Spojrzała w oczy chłopaka i powiedziała:
- A więc pokażmy wszystkim jak to powinno wyglądać. – Draco uśmiechnął się i uniósł jej ręce na wysokość ramion, przyjmując pozycję wyjściową do tanga.

Zwrócili się swoimi sylwetkami w kierunku drzwi wejściowych do Sali, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Stykali się jedynie jedną stroną swoich ciał i zaczęli iść przed siebie w rytm rozbrzmiewającej melodii. Na początku powoli posuwali się do przodu, by po chwili szybkimi, zdecydowanymi krokami sunąć przez parkiet, pomiędzy innymi parami. Zatrzymali się w połowie sali i puścili swoje splecione dłonie, równocześnie robiąc krok w tył, odwracając się od siebie w przeciwne strony. Po chwili wrócili w swoje ramiona, by w miejscu energicznymi, wręcz drapieżnymi krokami wykonać pełny obrót wokół własnej osi. Bez zastanowienia odchylił jej ciało w tył, pozwalając jej zawisnąć na swoim prawym ramieniu. Lewą dłonią dotknął jej szyi i przesunął nią w dół jej ciała, aż do jej brzucha. Po czym przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie, by mogli poczuć swoje przyspieszone oddechy na swoich wargach i zaczął obracać ich wokół własnej osi tak, że wirowali na parkiecie po linii okręgu. Gdy wykonali pełne koło zatrzymał się w miejscu, a dziewczyna wygięła się w lekki łuk. 

Ich płynne, wręcz kocie ruchy i muzyczne staccato (efektowne zatrzymania) sprawiły, że ich taniec stał się przepięknym widowiskiem, wzbudzającym podziw innych par, które rzucały im ukradkowe, zazdrosne spojrzenia. Niezaprzeczalnie dwójka prefektów naczelnych Hogwartu, uznawana do tej pory za wrogów, tańcząca pełne wyczuwalnego napięcia tango, stała się największym zaskoczeniem tego wieczoru, zapisując się w historii wszystkich balów absolwentów. 

Jednak oni nie zwracając najmniejszej uwagi na obserwujących ich uczniów, zatracili się całkowicie w swoich objęciach tak, że ich ciała całkowicie zapomniały o swojej przynależności. Skąpani w płomieniach, dali upust swoim uczuciom, na co dzień zamkniętym w głębi ich serc. Zapomnieli o uprzedzeniach, dawnych urazach, swoim pochodzeniu. Wszystkim, co tworzyło pomiędzy nimi niewidzialną barierę. Ten jeden, wspólny taniec pozwolił im przekroczyć granice ustanowione przez ich otoczenie. Tango stało się zwierciadłem ich serc, odbijającym w swojej tafli ich skrywane do tej pory pragnienia. Swoistym pomostem, łączącym dwa rozdzielone od siebie światy, stapiając je w jeden wspólny. Zostali tylko ona i on. Dwójka młodych ludzi, odkrywająca na parkiecie sekrety swoich duszy.

Wciąż trzymając dłoń na jej talii obszedł ją dookoła, nie spuszczając wzroku z jej twarzy, aż znalazł się tuż za nią. Wykonując pół obrotu, przywarł do niej plecami, kładąc jedną dłoń na jej udzie. Zbliżył swoją twarz do jej i szepnął:
- Wyciągnij ręce na wysokość swoich ramion. – Dziewczyna bez wahania wykonała jego polecenie, poruszając przy tym lekko biodrami. – Grzeczna dziewczynka – szepnął i od dołu, na długości łokcia złapał lewą rękę Hermiony swoją prawą, obracając ją po linii półokręgu tak, by dziewczyna zawisła na jego lewym ramieniu. Jego prawa dłoń przesuwała się delikatnie po jej plecach, czując przechodzące przez nie ciarki. Dziewczyna odchyliła głowę w tył, a swoją lewą dłoń zarzuciła na jego prawy bark, schodząc delikatnie niżej. Chłopak przysunął swoją twarz do jej szyi, drażniąc ją swym gorącym oddechem. Wciągnęła łapczywie powietrze, a jej ciało wygięło się w lekki łuk. Dotknął ustami jej zarumienionej z wysiłku skóry, składając na niej delikatny pocałunek. Po czym powoli wrócił z nią do pozycji pionowej, nie odrywając swoich ust od szyi dziewczyny. Gdy jej stopy dotknęły z powrotem parkietu, wtuliła się w chłopaka, obejmując go ramionami. 

Nawet nie zauważyli końca piosenki. Stali w jednym miejscu, marząc o tym, by ta chwila trwała wiecznie. Dwa ciała, trwające w kojącym uścisku. Rozumieli się bez słów. Przecież dla nich obojga taniec był jedyną drogą ucieczki. Ich nadzieją i miłością. Do rzeczywistości przywróciły ich dopiero brawa, które rozbrzmiały w całej sali. Nieznacznie odsunęli się od siebie, rozglądając się dookoła. Niektóre pary, stojące najbliżej nich, patrzyły na nich z nieukrywanym zdziwieniem, a reszta z niemniejszym zaskoczeniem, ale i jeszcze większym podziwem klaskała w dłonie, posyłając im serdeczne uśmiechy.
- Wzbudziliśmy skrajne emocje – szepnął Draco, patrząc głęboko w oczy swojej partnerce.
- Nie da się ukryć – zaśmiała się Brunetka.
- I co teraz powiesz o tym oddaniu się? Dalej zgłaszasz bezkompromisowy sprzeciw?
- No cóż… Czasami jestem skłonna do poddania się, jeżeli wiem, że gra jest warta swojej ceny.
- A jak jest w tym przypadku?
- Powiedziałabym, że nasze tango udzieliło najlepszej odpowiedzi na Twoje pytanie. - Chłopak uśmiechnął się znacząco i szepnął jej na ucho:
- Taniec naszą jedyną nadzieją, taniec naszą jedyną miłością… - po tych słowach splótł swoją dłoń z jej i skierował się w stronę wyjścia na taras. Wiedział, że to nie był ich ostatni taniec…


* z francuskiego „szarfa”

11 komentarzy:

  1. Dziękuję Ci za dedykacje Domiś! Jesteś kochana!
    Jestem wzruszona tą miniaturką, naprawdę. CUDO. CUDO które wyszło spod Twoich rąk. To piękne...
    Kocham Cię za to jak pięknie piszesz i za całą Twoją osobowość. Tak pięknie dobrane słowa... trochę żartu, trochę powagi. Stworzyłaś mieszankę lepszą niż powietrze, piękniejszą i cudowniejszą, uzależniłam się od tego.
    Wielki człowiek w małym ciele.
    Jeszcze raz dziękuję Ci za dedykację, aż się łezka w oku zakręciła.
    Pamiętaj, że zawsze jestem z Tobą!
    Do przeczytania pod następną notką!
    Twoje Maleństwo :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne ...
    nie wykazałaś się w tej chwili tylko oryginalnością, ale także wielkim talentem jakim obdarzyła Cię natura! Pięknie opisane sceny, ruchy sprawiały że byłam w stanie wszystko sobie wyobrazić. Z pewnością jesteś dumna ze swoich notek, prawda? Powinnaś ;-)
    Bijesz wszystkie miniaturki razem wzięte o głowę. Bo kto dałby radę opisać taniec w ten sposób? cenię sobie wszystkie autorki, jedne bardziej, drugie mniej, ale teraz sprawiłaś, że poczułam do ciebie coś niespotykanego - nie martw się, z pewnością nie jest to miłość :D
    Z niecierpliwościa czekam na następną miniaturkę bo wiem, że na pewno warto jest przeczytać coś, co jest wyrwane prosto z serca.
    Kto wie? Może zechcesz wydać jakąś książkę? Myslę, że miałabyś szansę nawet na karierę!
    Brawo jeszcze raz! Składam Ci pokłony ;-)
    Pozdrawiam
    Madeline

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee, wykarzę się bystrością umysłu pokroju słynnego Harrego Pottera, ale nie zważam na to. Ja i talent? No może i tak, ale na pewno nie do pisania. To mi idzie nadzwyczaj opornie, wierz mi. Boże ja dumna ze swoich notek? Eee, ( wiem, ale ostrzegałam!;-) ) ja raczej nie mam z czego byc dumna. Jak to czytałam dzisiaj jeszcze raz przed opublikowaniem, to najchętniej połowę tekstu bym zmieniła, ale nie miałam na to siły. Naprawdę nie wiem jak odpisac ci na ten komentarz, bo nie wiem co powiedziec. Jak go przeczytałam to mnie wmurowało, jak Hermionę, gdy usłyszała słowa Dracona ;-) Tak mi się ciepło na sercu zrobiło... Jej! Dziękuję, naprawdę dziękuję za tak wspaniałe słowa, które dla mnie są tak nierealne, jak dla Nevilla to, że Snape mógłby mu wyznac miłośc ;-) Ja i książka? O matko... To już przekracza moje granice wyobraźni. Ja mam problem z napisaniem czterech stron, a co dopiero książki! Czuję się skonfundowana ;-) Dziękuję ci jeszcze raz za komentarz i pozdrawiam cie serdecznie, próbując jednocześnie dojśc do siebie ;-)
      Dominika

      Usuń
  3. Wspaniała miniaturka! To jak dokładnie opisałaś taniec jest niesamowite. Mogłam sobie dokładnie wyobrazić jak on wyglądał i poczuć emocje, które temu towarzyszyły:D
    Pozdrawiam
    Lady Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisze po raz drugi...cholerka nie wiem gdzie się podział poprzedni komentarz..mój iphone jakiś oporny jest :( ok już nie spamuje,przechodzę do rzeczy, bardzo mnie cieszy, że jednak postanowiłaś te cudo opublikować, że w ogóle założyłaś tego bloga, jestem bardzo mile zaskoczona, choć wiedziałam już prędzej, że potrafisz pisać i błagam nie wypieraj się, bo ewidentnie masz talent. Dajesz nam możliwość przeczytania czegoś pięknego.

    Dominiko rozwijaj swoje skrzydła, najbardziej jak możesz. Czekam na kolejną wspaniałą miniaturkę z udziałem moich najulubieńszych bohaterów... może dodaj do kolejnej jakiegoś seksi wampirka :p buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładna ta miniaturka, tyle w niej emocji... i ten taniec! Poproszę o więcej takich miniaturek, nie pogardzę moim ulubionym paringiem, w dodatku połączonym z tańcem. Zgrabnie piszesz, mam nadzieję na teksty z innymi stylami tańca, chętnie przeczytam ;)

    Pozdrawiam i weny życzę ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Już Ci mówiłam, że miniatura super! Wiedziałam, że twoja twórczość się spodoba :) Nie było innej opcji. Czekam na coś nowego :) Dużo weny! Pozdrawiam!
    V.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To było coś pieknego ! ;]
    ja zawsze chciałam tanczyć tance towarzyskie ale niestety nie moglam ;/
    Pieknie opisalaś ich taniec , Normalnie serce mi biło jak szalone i wstrzymałam oddech kiedy to czytalam ;]
    Naprawdę masz talent !
    Bardzo podobało mi się wprowadzenie o Tangu ;)
    pozdrawiam ;)
    ~Anka

    OdpowiedzUsuń
  8. Dopiero teraz się zorientowałam, że nie zostawiłam żadnego śladu po sobie! Domi wspaniale opisana miniaturka! Aż tańczyć mi się zachciało! Oby tak dalej!
    Buziaczki :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wątpliwie to robi wrażenie. Opis ich tańca i emocji, istne mistrzostwo. Oby więcej takich miniaturek.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń