Sam styl tańca powstał około 1900 roku w Montevideo i Buenos Aires. Kolebką tego tańca jest więc Argentyna. Wywodzi się ze slumsów i był tańczony przez robotników i niższe klasy społeczne, głównie w podrzędnych barach i domach publicznych. Przez swoje silne zabarwienie erotyczne i samo pochodzenie wywołał falę protestów u wyższych warstw społecznych. Jednak dzięki swojemu niepowtarzalnemu klimatowi, jego sława rozprzestrzeniła się także na inne kraje. Dziś świeci już triumfy na całym świecie. Tango jest także rodzajem muzyki. Obecnie istnieje wiele form tanga, zarówno muzycznych, jak i tanecznych. Wśród tych drugich wymieniamy: tango argentyńskie, razem ze wszystkimi jego odmianami (tango vals, tango nuevo, milonga), tango amerykańskie, tango fińskie, tango międzynarodowe.
Ten taniec ma być swoistym obrazem przedstawiającym kłótnię kochanków. Jego zdecydowanie impresjonistyczny charakter musi być idealnie oddany na parkiecie. Wymaga on od tancerzy pełnego zaangażowania emocjonalnego, gdyż wymaga się od tanga najostrzejszego wyrazu, spośród wszystkich tańców standardowych. Charakterystyczną jego cechą jest swoisty kontrast pomiędzy dominującym mężczyzną, a uległą kobietą. Jest pełen zaskakujących zmian kierunków, obrotów oraz szybkich i ekspresyjnych ruchów głowy. Zdecydowanie najbardziej erotyczny, ze wszystkich tańców towarzyskich.
To była krótka lekcja o tangu ;-) Mam nadzieję, że nie zanudziłam, a przekazałam najważniejsze informacje o tym tańcu, które pomogą wam w lepszym odbiorze i zrozumieniu poniższego tekstu. Czym tango jest dla mnie? Powiem krótko: cztery nogi, dwa ciała, jedno serce...
Z dedykacją dla najukochańszego Maleństwa. Kochana to z Tobą
rozpoczęłam przygodę z opowiadaniami Dramione. Ty jesteś pierwszą osobą, z
którą rozpoczęłam współpracę i z którą prowadziłam rozmowy na gg. Dziękuję, że
tyle ze mną wytrzymałaś. Mam nadzieję, że miniaturka przypadnie ci do gustu, bo
tylko dzięki tobie i dla ciebie została ukończona.
Historia jednego tańca
„Tango”
W końcu nadszedł ten długo wyczekiwany dzień. Huczny bal z
okazji rozpoczęcia ostatniego roku szkolnego w Hogwarcie właśnie się rozpoczął.
Siódmy rok miał zakończyć pełen przygód i młodzieńczych szaleństw okres,
przygotowując adeptów Szkoły Magii i Czarodziejstwa do wejścia w dorosłe życie.
Wszyscy uczniowie, których dotyczyło to niezwykłe wydarzenie, stali na środku
bogato przystrojonej Sali Balowej, w eleganckich kreacjach, idealnie pasujących
do tak wzniosłej okazji. Znawcy mody klękaliby na kolana, widząc dookoła siebie
tyle pięknych, mieniących się sukni wieczorowych i idealnie skrojonych
garniturów. Po chwili rozległ się głos profesor McGonagall, która stała za
długim stołem, ustawionym pod ścianą, naprzeciwko drzwi wejściowych.
- Drodzy uczniowie. Niebawem rozpoczniecie ostatni rok nauki
w Hogwarcie. Mam nadzieję, że te sześć lat stały się dla was niezapomnianym
przeżyciem, będącym początkiem cudownych przyjaźni. Już niedługo wyruszycie w
inną, bardziej wymagającą podróż, ale jestem pewna, że z tym bagażem
doświadczeń, które tu nabyliście, uda się wam odnaleźć cel waszej wędrówki. Jednak
zanim po raz ostatni wysłuchacie mowy powitalnej w Wielkiej Sali i zanim
ostatni raz rozpoczniecie bój o puchar domów, poddajcie się magii tańca na
ostatnim waszym balu w Hogwarcie. Maestro! – zawołała dyrektorka, a w rogu
Sali, za podłużnym stołem młody chłopak skłonił się lekko i przygotował
odpowiednią piosenkę. Uczniowie popatrzeli po sobie z niezrozumieniem, próbując
odpowiedzieć sobie na pytanie, co tu się do diaska dzieje. Jednak nim zdążyli
się rozejrzeć dookoła, profesor McGonagall znowu zabrała głos.
- Niech wszystkie panie ustawią się w rzędzie po lewej
stronie, a panowie po prawej stronie sali. No już, szybko! Wieczór nie będzie
trwał wiecznie, a trzeba go w końcu jakoś rozpocząć! – Nauczycielka uśmiechnęła
się do zebranych uczniów, widząc ich zdezorientowane miny. – Tradycją jest
rozpoczęcie balu, szczególnie tak niezwykłego jak ten, wspólnym tańcem
wszystkich jego uczestników. W tym roku zdecydowaliśmy się na tango. Myślę, że
to będzie idealny wybór. – Twarz dyrektorki rozjaśnił szeroki uśmiech, ale
widocznie uczniowie nie podzielali jej optymizmu. Idealnym wyborem byłoby dla
nich teraz udanie się do najbliższego baru po łyk (może nawet dwa łyki, albo
jeszcze lepiej szklanki) czegoś mocniejszego. Perspektywa zatańczenia tanga na
oczach innych uczniów, stała się dla nich wręcz niemożliwa do wykonania bez
odpowiedniego wspomagania. Niestety ich błagania nie zostały wysłuchane, bowiem
na Sali znowu rozbrzmiał głos nieco rozbawionej Minerwy McGonagall,
obserwującej ich poczynania zza stołu nauczycielskiego.
- Panowie... wiem, że wizja tanga stała się dla was nad wyraz
kusząca, utrudniając wam logiczne myślenie, ale myślałam, że jeszcze potraficie
odróżnić rząd od dwuszeregu. Widocznie się myliłam... Tak panie Thomas, mówię
między innymi o panu. – Dean zaczerwienił się jak piwonia i zajął miejsce obok
swojego niemniej przerażonego przyjaciela, Seamusa. Po kilku przepychankach
spowodowanych chęcią zajęcia miejsca naprzeciwko swojej partnerki, by uniknąć
tańczenia z przypadkową dziewczyną, dyrektorka stłumiła w sobie ochotę
wybuchnięcia śmiechem i siląc się na poważny ton, przemówiła:
- Zdaję sobie sprawę, że nie chcecie opuszczać swoich
wybranek nawet na krok. Natomiast obawiam się, że to będzie konieczne, bowiem
tradycją jest zmiana partnerek podczas tańca. Wybory pozostawiam wam. Wierzę,
że możliwa będzie również międzydomowa integracja. W końcu to wasz ostatni bal,
warto porzucić wszelkie urazy, oddając się wspólnej zabawie. – Po minach
wpatrujących się w nią uczniów, dyrektorka powstrzymała chęć rozwinięcia tego
tematu i widząc podekscytowanie i radość na twarzach dziewcząt (Niech no tylko zobaczą co je jeszcze czeka –
pomyślała Minerwa, uśmiechając się do siebie) oraz niemą prośbą o jak
najszybsze zakończenie tego przedstawienia wymalowaną na twarzach większości
chłopaków, oznajmiła – Wszyscy na miejscach, więc najwyższy czas by zaczynać. Jednak
zanim to się stanie pozostaje jeszcze tylko jedna kwestia do zrobienia. –
Powiedziawszy to, uniosła swoją różdżkę do góry, skinęła jej końcem w stronę
ustawionych pod ścianą dziewcząt i szepnęła: Ceinture*. Ku przerażeniu damskiej części sali, na oczach uczennic
pojawiły się czerwone przepaski, uniemożliwiające im zobaczenie czegokolwiek. –
Teraz jesteście zdane, moje drogie panie, jedynie na umiejętności waszych
partnerów. – Widząc nieudane próby pozbycia się niezbyt komfortowego kawałka
materiału z oczu przez większość dziewcząt, nauczycielka dodała - Przepaski
mogą zostać zdjęte tylko przez chłopaka, z którym będziecie w danej chwili
tańczyć. Same nie możecie tego zrobić, więc radzę porzucić te bezowocne próby i
znaleźć plusy tej sytuacji. Panowie myślę, że wiecie co macie robić. A więc
zaczynajmy! Maestro, muzyka! – Po chwili w sali rozbrzmiały pierwsze takty
piosenki. <link> Ku wielkiej uldze nauczycielki większość uczniów, głównie z domu węża,
nie zapomniała jak wykonuje się tak oczywistą czynność jak chodzenie, więc po
chwili całe grono nauczycielskie mogło obserwować zbliżającą się do swoich
partnerek, męską cześć potencjalnych tancerzy.
Hermiona, jako jedna z nielicznych, była zadowolona z takiego
obrotu sprawy. Nie spodziewała się żadnego tańca rozpoczynającego cały bal, ale
bardzo spodobał się jej ten pomysł. W końcu mogła pokazać swoje umiejętności
taneczne, które w ostatnim czasie nabyła. Nawet pomysł z opaskami jej nie
przeszkadzał, bo jak zdążyła się nauczyć, nie odbierając żadnych bodźców
wzrokowych, można było lepiej skupić się na przyjemności czerpanej z samego
tańca. Obawiała się jednak trochę o swoje stopy, bo jak zdążyła zauważyć, po
przeciwległej stronie stał nie kto inny jak jej partner - Ron. Nie było tajemnicą,
że nie należał on do grupy utalentowanych tancerzy, wręcz przeciwnie. Dlatego,
gdy wyczuła, że jej przyjaciel stoi już naprzeciwko niej, uśmiechając się lekko
powiedziała:
- Prawa ręką obejmij mnie na wysokości barków, drugą dłoń
splatając z moją. – Oczami wyobraźni widziała zszokowaną minę Rudowłosego. Po
chwili chłopak wykonał jej polecenie i powiedział:
- Eee, Hermiono. Wiem, że powinno być odwrotnie, ale może
lepiej jakbyś ty poprowadziła. Akurat w tej jednej dziedzinie, jaką jest
taniec, nie radzę sobie najlepiej. – Dziewczyna zaśmiała się, słysząc te słowa. Ron
w ostatnie wakacje sporo się zmienił i wydoroślał. Nabrał większej pewności
siebie, a jego poczucie humoru urosło o parę kresek. Hermionie bardzo przypadł
do gustu nowy Ron i nawet przez trzy tygodnie tworzyli parę, jednak po upływie
tego czasu oboje stwierdzili, że lepiej pozostać na gruncie przyjacielskim. Nie
wpłynęło to jednak negatywnie na ich stosunki, wręcz przeciwnie umocniło to
tylko łączącą ich więź.
- Rzeczywiście tak będzie lepiej – odparła dziewczyna,
unosząc prawe ramię chłopaka na wysokość swoich barków.
- Aha i może lepiej nie będę ci ściągał tej przepaski, żebyś
nie zemdlała widząc moje oszałamiające taneczne popisy. – Hermiona zaśmiała się
krótko, by po chwili wyprostować się i z lekkim uśmiechem, nie odrywając stopy
od podłoża, prawą nogą zakreślić idealne półkole. Po czym zbliżyła się do
chłopaka i szepnęła:
- Przenieś cały ciężar ciała na prawą nogę, przechylając się
lekko w tę samą stronę. - Ron wykonał jej polecenie, nie spuszczając
zdziwionego spojrzenia z przyjaciółki. Dziewczyna natomiast założyła lewą nogę
na jego biodro i opierając na nim cały swój ciężar, drugą, wyprostowaną uniosła
do góry. Z gracją opuściła nogę z powrotem na parkiet, wykonując jednocześnie
obrót wokół własnej osi, zatrzymując się tuż przed chłopakiem.
- Łał! Gdzieś ty się tego nauczyła? – zapytał zaskoczony
chłopak.
- Widzisz ile przydatnych umiejętności możesz nabyć
czytając książki? – Odparła dziewczyna, wypowiadając na głos pierwsze kłamstwo,
które przyszło jej na myśl.
- Czy ty całą wiedzę musisz czerpać z książek?
- Powinieneś się raczej z tego cieszyć, w przeciwnym razie
zrobilibyśmy z siebie jeszcze większych pajaców.
- A to się da? – zapytał rozbawiony chłopak. Hermiona
klepnęła go w ramię i odparła:
- Lepiej się skup na tańcu! Ja zamierzam w praktyce
wykorzystać moją wiedzę.
- No to trzeba było tak od razu. Nie trudno będzie znaleźć
jakąś pustą salę, w której damy pokaz naszych umiejętności praktycznych.
- Ron! – Dziewczyna próbowała udawać oburzenie, ale nie
bardzo jej się to udawało. Uśmiechnęła się więc szeroko i prowadziła Rona
między innymi tańczącymi parami. Nie obyło się bez paru potknięć i kilku
nadepnięć na stopy dziewczyny, ale ich taniec nie należał do najgorszych. Niektóre
pary radziły sobie o wiele gorzej.
- Uwaga! Zmiana partnera! – usłyszeli głos McGonagall.
- Idę zadziwić kolejną dziewczynę moimi umiejętnościami. –
Powiedział Ron i obrócił się do przyjaciółki tyłem, porywając do tańca niezbyt
zadowoloną z tego faktu, Lavender. Hermiona natomiast obróciła się wokół
własnej osi i wpadła w ramiona innego partnera, jak wyczuła, dużo bardziej
doświadczonego. Trzymał ją pewnie i zdecydowanie. Lekko otarł nosem o jej
policzek i odwrócił głowę w jej prawą stronę. Poznając figurę rozpoczynającą
tango, zrobiła to samo, by po chwili stawiając szybkie, zdecydowane kroki, iść
z nim w jednym kierunku po linii prostej, prawie stykając się z nim policzkiem.
Zatrzymali się po kilku krokach, a Hermiona odchylając lekko głowę, lewą nogą
zrobiła krok w bok, uginając ją pod naporem ciężaru swojego ciała, przechylając
się lekko w tę samą stronę. Chłopak w tym samym czasie zrobił to samo, by po
chwili swoją lewą ręką złapać jej wyprostowaną prawą nogę i zarzucić sobie na
biodro i unosząc ją nad ziemię, okręcić ich wokół własnej osi. Zaskoczona
dziewczyna wtuliła się mocniej w tors swojego partnera, wdychając jego
zniewalający zapach. Intensywna woń kompozycji korzennych rozbudziła w niej
wszystkie zmysły, wzniecając ogień pożądania. Jego zapach był wyrazem męskiej
siły i dominacji, stopionej w dobrze zbudowanej sylwetce, którą mogła teraz bez
przeszkód wyczuć swoim ciałem. Gdy postawił ją na podłodze, uspokoiła oddech i
drżącym głosem zapytała:
- Kim jesteś? – Wyczuła jak chłopak zbliża swoją twarz do
jej, delikatnie dotykając jej policzka swoim. Po chwili wyszeptał:
- Nie wiedziałem Granger, że umiesz tańczyć.
Dziewczyna jak rażona piorunem gwałtownie się od niego
odsunęła, a raczej miała zamiar to zrobić, bo chłopak jakby przewidując jej
reakcję, zamknął ją w żelaznym uścisku.
- Puść mnie ty nadęty bubku! Jak śmiesz w ogóle mnie
dotykać?! – Krzyknęła zdenerwowana dziewczyna, po czym próbowała zedrzeć z oczu
przepaskę, jednak jej zmagania spełzły na niczym.
- Granger nie rób scen. Dobrze wiesz, że ten czerwony
kawałek materiału mogę ściągnąć tylko ja. A poza tym dobrze ci w czerwieni,
pasuje ci do czarnej sukienki, którą masz na sobie. Lepiej kontynuujmy to, co
zaczęliśmy, tak dobrze nam szło. – Powiedział spokojnym, zmysłowym głosem,
wywołując u niej przyjemny dreszcz.
- Nie będę z tobą tańczyć! I ściągnij mi tę cholerną
przepaskę!
- Hmm… A co wolisz być ciągle deptana przez tego ofermę
Weasleya? Daj spokój, oddaj się muzyce i pokaż na co cię stać.
- Ron nie jest ofermą! A ja nie zamierzam się nikomu, ani
niczemu oddawać!
- Do tego tematu jeszcze wrócimy – powiedział, unosząc
kąciki ust w swoim firmowym uśmieszku – A teraz przestań gadać Granger i po
prostu tańcz… - po tych słowach musnął ustami płatek jej ucha. Wyczuwając
dreszcz, który przeszedł jej ciało, uśmiechnął się zwycięsko.
- Malfoy… - Jej uparta natura kazała się jej natychmiast wyrwać,
ale została zagłuszona przez głos serca, który kazał jej trwać w tym tańcu
namiętności. Tym bardziej, że w tym momencie Draco odwiązał przepaskę z jej
oczu i mogła spojrzeć w przepiękne stalowe tęczówki, wpatrujące się w nią z
niezwykłą intensywnością.
- Cii, choć raz się ze mną nie kłóć i zatańcz tak, jak w La Rosa
Negra.
Hermiona stanęła jak wmurowana. Dobrze wiedziała o chodziło
Draco, ale nie miała pojęcia, że chłopak mógł ją tam kiedykolwiek zobaczyć. Już
od kilku miesięcy chodziła do tego klubu, poznając radość płynącą z tańca, nieograniczonego
żadnymi konwenansami. Tam nie liczyły się umiejętności, technika, czy styl, ale
pasja i miłość do tej najpiękniejszej ze sztuk. Bo dla niej taniec zdecydowanie nią był. Jako dziedzina sztuki dawał jej możliwość tworzenia
prawdziwego obrazu własnej osoby, a jako element życia pozwalał jej zatracić
się całkowicie w jego magii. Dzięki niemu i osobom, które poznała w La Rosa
Negra zdobyła pewność siebie i z drażliwej, sztywnej i wszechwiedzącej pannicy,
stała się wyzwoloną kobietą. Co noc szalała na parkiecie z innymi partnerami,
odkrywając dotąd nieznane jej obszary swojej fizyczności. Nauczyła się nie
wstydzić swojego ciała, zatapiając się całkowicie w szaleństwie zmysłów. Dlatego
fakt, iż ów Blondyn mógł widzieć jej poczynania w klubie, wzbudzał w niej
niepokój, pomieszany z odrobiną satysfakcji. Dziewczyna z jednej strony cieszyła
się, że ktoś dostrzegł ten płomień, który wzniecał się w niej podczas tańca,
ale z drugiej obawiała się prawdziwych motywów, przyświecających w tej chwili
chłopakowi. Draco jakby odgadując jej myśli, szepnął jej do ucha:
- Nie bój się. Daj mi tylko ten jeden taniec. Gdy widziałem
cię kilka dni temu w tym klubie, nie mogłem oderwać od ciebie oczu.
- A co ty tam robiłeś? – Nie mogła się powstrzymać przed
zadaniem tego pytania.
- Myślę, że to, co ty. By nie myśleć, zapomnieć. By w końcu
ściągnąć tę maskę obojętności, przywdziewaną co dnia i w końcu poczuć się sobą.
– Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała. Nigdy nie
podejrzewałaby, że kiedykolwiek ktoś ją w pełni zrozumie. Dlatego nikomu nie
powiedziała o jej nocnych eskapadach. To była jej słodka tajemnica, jedyne
wrota do lepszego świata. Jej sekret.
- Ja… - Nie wiedziała co może powiedzieć. Nigdy nie
spodziewałaby się, że znajdzie zrozumienie właśnie u tego niebieskookiego
Blondyna.
- Wiem, że się ze mną zgadzasz. Nie tylko ty uciekasz przed
szarą rzeczywistością.
- Nigdy bym cię o to nie podejrzewała.
- Dobrze to wiem. Ale lubię sprawiać niespodzianki – uśmiechnął
się szeroko do dziewczyny. Ona odwzajemniła się tym samym i odrzekła tonem
znawcy:
- A więc pokaż na co cię stać, Malfoy. Tylko daj z siebie
wszystko, bo nie przywykłam do tańczenia z niedoświadczonymi chłoptasiami, bez
odrobiny poczucia rytmu. – Draco tylko uśmiechnął się ironicznie.
- Czyżby? A no tak zapomniałem. Weasley to na pewno król
parkietu, tylko akurat dzisiaj zebrała mu się ochota na wygłupy i źle
zinterpretował słowa „Nadepnąć komuś na odcisk”, co? – Hermiona nie mogła
powstrzymać uśmiechu, wypływającego na jej usta. Spojrzała w oczy chłopaka i
powiedziała:
- A więc pokażmy wszystkim jak to powinno wyglądać. – Draco
uśmiechnął się i uniósł jej ręce na wysokość ramion, przyjmując pozycję
wyjściową do tanga.
Zwrócili się swoimi sylwetkami w kierunku drzwi wejściowych
do Sali, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Stykali się jedynie jedną stroną
swoich ciał i zaczęli iść przed siebie w rytm rozbrzmiewającej melodii. Na
początku powoli posuwali się do przodu, by po chwili szybkimi, zdecydowanymi
krokami sunąć przez parkiet, pomiędzy innymi parami. Zatrzymali się w połowie
sali i puścili swoje splecione dłonie, równocześnie robiąc krok w tył,
odwracając się od siebie w przeciwne strony. Po chwili wrócili w swoje ramiona,
by w miejscu energicznymi, wręcz drapieżnymi krokami wykonać pełny obrót wokół
własnej osi. Bez zastanowienia odchylił jej ciało w tył, pozwalając jej
zawisnąć na swoim prawym ramieniu. Lewą dłonią dotknął jej szyi i przesunął nią
w dół jej ciała, aż do jej brzucha. Po czym przyciągnął ją jeszcze bliżej
siebie, by mogli poczuć swoje przyspieszone oddechy na swoich wargach i zaczął
obracać ich wokół własnej osi tak, że wirowali na parkiecie po linii okręgu.
Gdy wykonali pełne koło zatrzymał się w miejscu, a dziewczyna wygięła się w
lekki łuk.
Ich płynne, wręcz kocie ruchy i muzyczne staccato (efektowne
zatrzymania) sprawiły, że ich taniec stał się przepięknym widowiskiem,
wzbudzającym podziw innych par, które rzucały im ukradkowe, zazdrosne
spojrzenia. Niezaprzeczalnie dwójka prefektów naczelnych Hogwartu, uznawana do tej pory za
wrogów, tańcząca pełne wyczuwalnego napięcia tango, stała się największym
zaskoczeniem tego wieczoru, zapisując się w historii wszystkich balów
absolwentów.
Jednak oni nie zwracając najmniejszej uwagi na obserwujących
ich uczniów, zatracili się całkowicie w swoich objęciach tak, że ich ciała
całkowicie zapomniały o swojej przynależności. Skąpani w płomieniach, dali
upust swoim uczuciom, na co dzień zamkniętym w głębi ich serc. Zapomnieli o
uprzedzeniach, dawnych urazach, swoim pochodzeniu. Wszystkim, co tworzyło
pomiędzy nimi niewidzialną barierę. Ten jeden, wspólny taniec pozwolił im
przekroczyć granice ustanowione przez ich otoczenie. Tango stało się
zwierciadłem ich serc, odbijającym w swojej tafli ich skrywane do tej pory
pragnienia. Swoistym pomostem, łączącym dwa rozdzielone od siebie światy, stapiając
je w jeden wspólny. Zostali tylko ona i on. Dwójka młodych ludzi, odkrywająca
na parkiecie sekrety swoich duszy.
Wciąż trzymając dłoń na jej talii obszedł ją dookoła, nie
spuszczając wzroku z jej twarzy, aż znalazł się tuż za nią. Wykonując pół
obrotu, przywarł do niej plecami, kładąc jedną dłoń na jej udzie. Zbliżył swoją
twarz do jej i szepnął:
- Wyciągnij ręce na wysokość swoich ramion. – Dziewczyna bez
wahania wykonała jego polecenie, poruszając przy tym lekko biodrami. – Grzeczna
dziewczynka – szepnął i od dołu, na długości łokcia złapał lewą rękę Hermiony
swoją prawą, obracając ją po linii półokręgu tak, by dziewczyna zawisła na jego
lewym ramieniu. Jego prawa dłoń przesuwała się delikatnie po jej plecach,
czując przechodzące przez nie ciarki. Dziewczyna odchyliła głowę w tył, a swoją
lewą dłoń zarzuciła na jego prawy bark, schodząc delikatnie niżej. Chłopak
przysunął swoją twarz do jej szyi, drażniąc ją swym gorącym oddechem. Wciągnęła
łapczywie powietrze, a jej ciało wygięło się w lekki łuk. Dotknął ustami jej
zarumienionej z wysiłku skóry, składając na niej delikatny pocałunek. Po czym
powoli wrócił z nią do pozycji pionowej, nie odrywając swoich ust od szyi dziewczyny.
Gdy jej stopy dotknęły z powrotem parkietu, wtuliła się w chłopaka, obejmując
go ramionami.
Nawet nie zauważyli końca piosenki. Stali w jednym miejscu,
marząc o tym, by ta chwila trwała wiecznie. Dwa ciała, trwające w kojącym
uścisku. Rozumieli się bez słów. Przecież dla nich obojga taniec był jedyną
drogą ucieczki. Ich nadzieją i miłością. Do rzeczywistości przywróciły ich dopiero
brawa, które rozbrzmiały w całej sali. Nieznacznie odsunęli się od siebie,
rozglądając się dookoła. Niektóre pary, stojące najbliżej nich, patrzyły na
nich z nieukrywanym zdziwieniem, a reszta z niemniejszym zaskoczeniem, ale i
jeszcze większym podziwem klaskała w dłonie, posyłając im serdeczne uśmiechy.
- Wzbudziliśmy skrajne emocje – szepnął Draco, patrząc
głęboko w oczy swojej partnerce.
- Nie da się ukryć – zaśmiała się Brunetka.
- I co teraz powiesz o tym oddaniu się? Dalej zgłaszasz
bezkompromisowy sprzeciw?
- No cóż… Czasami jestem skłonna do poddania się, jeżeli
wiem, że gra jest warta swojej ceny.
- A jak jest w tym przypadku?
- Powiedziałabym, że nasze tango udzieliło najlepszej
odpowiedzi na Twoje pytanie. - Chłopak uśmiechnął się znacząco i szepnął jej na
ucho:
- Taniec naszą jedyną nadzieją, taniec naszą jedyną
miłością… - po tych słowach splótł swoją dłoń z jej i skierował się w stronę
wyjścia na taras. Wiedział, że to nie był ich ostatni taniec…
* z francuskiego „szarfa”
Dziękuję Ci za dedykacje Domiś! Jesteś kochana!
OdpowiedzUsuńJestem wzruszona tą miniaturką, naprawdę. CUDO. CUDO które wyszło spod Twoich rąk. To piękne...
Kocham Cię za to jak pięknie piszesz i za całą Twoją osobowość. Tak pięknie dobrane słowa... trochę żartu, trochę powagi. Stworzyłaś mieszankę lepszą niż powietrze, piękniejszą i cudowniejszą, uzależniłam się od tego.
Wielki człowiek w małym ciele.
Jeszcze raz dziękuję Ci za dedykację, aż się łezka w oku zakręciła.
Pamiętaj, że zawsze jestem z Tobą!
Do przeczytania pod następną notką!
Twoje Maleństwo :))
Piękne ...
OdpowiedzUsuńnie wykazałaś się w tej chwili tylko oryginalnością, ale także wielkim talentem jakim obdarzyła Cię natura! Pięknie opisane sceny, ruchy sprawiały że byłam w stanie wszystko sobie wyobrazić. Z pewnością jesteś dumna ze swoich notek, prawda? Powinnaś ;-)
Bijesz wszystkie miniaturki razem wzięte o głowę. Bo kto dałby radę opisać taniec w ten sposób? cenię sobie wszystkie autorki, jedne bardziej, drugie mniej, ale teraz sprawiłaś, że poczułam do ciebie coś niespotykanego - nie martw się, z pewnością nie jest to miłość :D
Z niecierpliwościa czekam na następną miniaturkę bo wiem, że na pewno warto jest przeczytać coś, co jest wyrwane prosto z serca.
Kto wie? Może zechcesz wydać jakąś książkę? Myslę, że miałabyś szansę nawet na karierę!
Brawo jeszcze raz! Składam Ci pokłony ;-)
Pozdrawiam
Madeline
Eee, wykarzę się bystrością umysłu pokroju słynnego Harrego Pottera, ale nie zważam na to. Ja i talent? No może i tak, ale na pewno nie do pisania. To mi idzie nadzwyczaj opornie, wierz mi. Boże ja dumna ze swoich notek? Eee, ( wiem, ale ostrzegałam!;-) ) ja raczej nie mam z czego byc dumna. Jak to czytałam dzisiaj jeszcze raz przed opublikowaniem, to najchętniej połowę tekstu bym zmieniła, ale nie miałam na to siły. Naprawdę nie wiem jak odpisac ci na ten komentarz, bo nie wiem co powiedziec. Jak go przeczytałam to mnie wmurowało, jak Hermionę, gdy usłyszała słowa Dracona ;-) Tak mi się ciepło na sercu zrobiło... Jej! Dziękuję, naprawdę dziękuję za tak wspaniałe słowa, które dla mnie są tak nierealne, jak dla Nevilla to, że Snape mógłby mu wyznac miłośc ;-) Ja i książka? O matko... To już przekracza moje granice wyobraźni. Ja mam problem z napisaniem czterech stron, a co dopiero książki! Czuję się skonfundowana ;-) Dziękuję ci jeszcze raz za komentarz i pozdrawiam cie serdecznie, próbując jednocześnie dojśc do siebie ;-)
UsuńDominika
Wspaniała miniaturka! To jak dokładnie opisałaś taniec jest niesamowite. Mogłam sobie dokładnie wyobrazić jak on wyglądał i poczuć emocje, które temu towarzyszyły:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Lady Charlotte
Pisze po raz drugi...cholerka nie wiem gdzie się podział poprzedni komentarz..mój iphone jakiś oporny jest :( ok już nie spamuje,przechodzę do rzeczy, bardzo mnie cieszy, że jednak postanowiłaś te cudo opublikować, że w ogóle założyłaś tego bloga, jestem bardzo mile zaskoczona, choć wiedziałam już prędzej, że potrafisz pisać i błagam nie wypieraj się, bo ewidentnie masz talent. Dajesz nam możliwość przeczytania czegoś pięknego.
OdpowiedzUsuńDominiko rozwijaj swoje skrzydła, najbardziej jak możesz. Czekam na kolejną wspaniałą miniaturkę z udziałem moich najulubieńszych bohaterów... może dodaj do kolejnej jakiegoś seksi wampirka :p buziaczki
Bardzo ładna ta miniaturka, tyle w niej emocji... i ten taniec! Poproszę o więcej takich miniaturek, nie pogardzę moim ulubionym paringiem, w dodatku połączonym z tańcem. Zgrabnie piszesz, mam nadzieję na teksty z innymi stylami tańca, chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę ;D
Już Ci mówiłam, że miniatura super! Wiedziałam, że twoja twórczość się spodoba :) Nie było innej opcji. Czekam na coś nowego :) Dużo weny! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńV.
:)
To było coś pieknego ! ;]
OdpowiedzUsuńja zawsze chciałam tanczyć tance towarzyskie ale niestety nie moglam ;/
Pieknie opisalaś ich taniec , Normalnie serce mi biło jak szalone i wstrzymałam oddech kiedy to czytalam ;]
Naprawdę masz talent !
Bardzo podobało mi się wprowadzenie o Tangu ;)
pozdrawiam ;)
~Anka
Dopiero teraz się zorientowałam, że nie zostawiłam żadnego śladu po sobie! Domi wspaniale opisana miniaturka! Aż tańczyć mi się zachciało! Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńBuziaczki :**
Cudo <3
OdpowiedzUsuńNie wątpliwie to robi wrażenie. Opis ich tańca i emocji, istne mistrzostwo. Oby więcej takich miniaturek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)