Informuję, że pod koniec opowiadania znajduje się lekka scena erotyczna.
Kochany aniołek
„Dziecko może nauczyć
dorosłych trzech rzeczy: cieszyć się bez powodu, mówić nawet najgorszą prawdę i
domagać się ze wszystkich sił tego, czego się pragnie.”
St. James`s Park, jeden z ośmiu ogromnych terenów zielonych,
należących do Królewskich Parków w Londynie. Zdecydowanie jego nazwa została
adekwatnie dobrana do jego ogólnej prezencji. Położony w dzielnicy City of
Westminster, na wschód od Pałacu Buckingham oraz na zachód od Whitehall i
Downing Street park, jest najstarszym i najpiękniejszym terenem zielonym,
wchodzącym w skład królewskiego łańcucha. Centralną jego cześć zajmuje małe
jezioro o nazwie St. James's Park Lake, z dwiema wysepkami. Rozciągający się
nad wodą most daje idealny widok na wschodnią stronę Pałacu Buckingham, otoczonego
bujnymi drzewami oraz fontannami, mogącymi ubiegać się o tytuł cudów natury.
Oaza spokoju i wyciszenia, często była odwiedzana przez mieszkańców szukających
wytchnienia, po trudach szarej rzeczywistości. Zakochani przechadzający się po
ścieżkach miłości w letnich promieniach słońca, padających na ich roześmiane
twarze. Matki z dziećmi, siedzące na ławeczkach, podczas wesołej, beztroskiej
zabawy ich pociech. Zmęczeni życiem nieszczęśnicy, znajdujący w tym miejscu
przedsionek do boskiego raju. Niczym niezmącona harmonia natury, dająca wiarę i
siłę na lepsze jutro. Każda roślina i posąg opowiadał tutaj własną historię,
ujawniając zaklęty w sobie czas. Jednak w dzisiejsze gorące i słoneczne
popołudnie, wszechobecny spokój został zmącony przez kłócącą się parę.
- Ty tleniony arystokrato! Czy musisz chodzić wszędzie tam
gdzie ja?!
- Jakbyś nie zauważyła panno mądralińsko, nie tylko tobie
wolno przebywać w tym parku!
- Dobrze to wiem, ale dlaczego musisz tu być w tym samym
czasie co ja? Śledzisz mnie?!
Rzeczywiście to nie było pierwsze spotkanie dwójki znajomych
z lat szkolnych, w tym właśnie miejscu. Już kilkakrotnie natknęli się na swoje
towarzystwo, nie szczędząc sobie typowych dla nich uprzejmości. I oczywiście
każde z nich kończyło się kolejną kłótnią, przywracającą przykre wspomnienia z
dawnych lat, przytłaczając rodzące się w ich sercach uczucie, które oboje
chcieli jak najszybciej stłumić, bojąc się konsekwencji. Niestety miłość nie
zadaje pytań. Nie zastanawia się nad wyborem obiektów swoich uczuć. Czy to twój
wróg, przyjaciel, szef, znajomy… Nie ma to znaczenia dla najważniejszej z cnót,
przychodzącej z nieznanego miejsca, o nieznanym czasie, wypełniającej całe
serce, zmysły i duszę, zawładając nimi całkowicie. Niestety tych dwoje młodych
czarodziejów nie potrafiło zaakceptować tego wiadomego faktu. Oni uciekali od
cierpienia miłości. Bali się skrzywdzenia przez obiekt swoich westchnień, mając
w pamięci swój dawny stosunek do siebie, całkowicie ignorując zmiany, które
zaszły w nich podczas upływu lat. Woleli zagłuszać krzyki swoich serc
wyzwiskami, raniąc przy tym nie tylko drugą stronę, ale również siebie samego.
Walczyli z uczuciami mieczem obosiecznym, nie do końca zdając sobie sprawę z
konsekwencji wypływających z ich postępowania. Po każdej kłótni, wracali z
bolącą pustką w sercu do szarej rzeczywistości, zadowalając się marną namiastką
szczęścia. Zapewne teraz byłoby tak samo, gdyby los nie postanowił w końcu zbliżyć
ich do siebie, dopuszczając do głosu ich własne serca. Do tego celu postanowił
posłużyć się najbardziej niewinnym stworzeniem jakie stapa po ziemi, czyli nieskalanym kłamstwem
dzieckiem. Mała dziewczynka już od dłuższego czasu przyglądała się kłócącej
parze z daleka, postanawiając w końcu przerwać im tę bezsensowną wymianę zdań.
- Dlaczego Pani krzyczy na tego Pana? Mama mi mówiła, że nie
można na nikogo krzyczeć, bo to sprawia komuś przykrość. – powiedziała urocza
osóbka, wpatrując się swoimi niewinnymi oczkami w zdezorientowaną,
kasztanowłosą dziewczynę.
- No właśnie dlaczego na mnie krzyczysz? Nie wiesz, że to
sprawia mi przykrość? – odparł zadowolony Blondyn, z niewinnym uśmiechem na
ustach, wbijając wzrok anioła w brązowe tęczówki, które tak uwielbiał.
Hermiona widząc jego spojrzenie nie mogła już dłużej utrzymać
powagi i uśmiechnęła się lekko do chłopaka.
- Ta niewinna minka do ciebie nie pasuje, Draco. Jeżeli już
jesteś aniołem, to chyba upadłym.
- Tylko jeśli ty zostaniesz moją zgubą... – odpowiedział z
rozbrajającym uśmiechem.
Była Gryfona zaśmiała się cichutko i zwróciła się do
dziewczynki:
- Jak masz na imię słoneczko?
- Milena.
- Przepraszam Milenko, masz rację. Nie powinno się nikomu
sprawiać przykrości. Tylko widzisz, czasami niektórzy sami się o to proszą. –
Spojrzała wymownie na Malfoya, unosząc sugestywnie brwi. – Ten Pan nie darzy
mnie zbyt dużą sympatią.
- Wcale nie! On Panią lubi, nawet bardzo. – odparła
dziewczynka, wprawiając w osłupienie Dracona.
- Naprawdę? A dlaczego tak sądzisz? – zapytała Brązowowłosa,
przyglądając się z zaciekawieniem Blondynowi.
- Za każdym razem jak na Panią patrzy, w jego oczach
rozbłyskają iskierki szczęścia, a jego usta mimowolnie układają się w uśmiechu. Nawet gdy
się kłóciliście, jego postawa mówiła, że nie chce Pani skrzywdzić.
Z każdym kolejnym słowem twarz Hermiony wyrażała coraz to
większe zdziwienie, podczas gdy Draco zmagał się z rosnącym
w nim zakłopotaniem. Skąd ta mała to wiedziała?
Boże, jakie dzieci są spostrzegawcze! - Tysiące myśli przewijało się w jego
głowie. W końcu chcąc odwrócić od siebie uwagę, zwrócił się do dziewczynki z
pytaniem:
- To w takim razie, jaki stosunek ma do mnie ta Pani?
Brązowowłosa momentalnie otrząsnęła się ze swoich rozważań o
przystojnym blondynie, spoglądając na niego z wyraźną złością. To jednak nie
zraziło małej Milenki do wyrażenia własnej opinii.
- Ona wcale o panu nie myśli źle. Lubi Pana, jednak boi się
do tego przyznać, obawiając się Pana reakcji. To wszystko widoczne jest w
oczach. Mama zawsze powtarzała, że spojrzenie nigdy nie kłamie.
Tak było w rzeczywistości. Ile razy zapominaliśmy, że oczy
są zwierciadłem duszy, w którym odbijają się pragnienia naszego serca? Gesty i
słowa mogły oszukać, jednak spojrzenie wyrażało czystą prawdę. Niestety poprzez
chorobliwy egoizm i wzajemną obojętność, większość osób zatraciło tę, jakże
przydatną umiejętność. Hermiona i Draco jeszcze przez dłuższą chwilę, ze
zdenerwowaniem wpatrywali się w siebie, szukając potwierdzenia przed chwilą
usłyszanych słów. Powstałą ciszę przerwał głos dziewczynki.
- Ja już muszę iść, mamusia mnie woła. Do zobaczenia!
- Do zobaczenia słoneczko! – powiedziała Hermiona,
przenosząc swoje spojrzenie na Milenkę, uśmiechając się do niej promiennie. –
Ach… I dziękuję… - dodała nieco cichszym głosem.
- Nie ma za co proszę Pani! Pasują Państwo do siebie! –
zawołała i oddaliła się w stronę ławeczki, na której siedziała jej mama.
- No teraz to chyba musimy porozmawiać – odparł Blondyn,
przybliżając się do dziewczyny.
- Tak wiem Draco. Może się przejdziemy?
- Jasne – odpowiedział chłopak, po czym oboje ruszyli w
stronę mostu, rozciągającego się nad jeziorem. Szli tak przez parę minut w
milczeniu, zatapiając się we własnych rozważaniach, rzucając sobie niekiedy
ukradkowe spojrzenia. W końcu ciszę przerwał Draco.
- Ona mówiła prawdę. – Hermiona skierowała na niego pytające
spojrzenie. Chłopak zatrzymał się i zwrócił się twarzą do dziewczyny, patrząc
prosto w jej czekoladowe tęczówki. – Już od dawna coś do ciebie czuję, Hermiono.
I nie jest to bynajmniej nienawiść. Nie potrafiłbym cię nienawidzić, już
nie. Przychodziłem w to miejsce
regularnie, od pierwszego naszego spotkania tutaj, z nadzieją że znów cię
zobaczę. Tak wiele razy chciałem z tobą porozmawiać, ale nie za bardzo nam to
wychodziło.
- Tak, wiem. To moja wina. Jestem uparta i nie potrafię tak
szybko odpuścić.
- No cóż, przez grzeczność nie zaprzeczę. – Uśmiechnął się
do niej czarująco. – Jednak gdyby nie moje zachowanie przez te wszystkie lata w
Hogwarcie, nie miałabyś powodu, by mnie nienawidzić.
- Jak już słyszałeś, nie takimi uczuciami cię darzę.
- Tak, to jakimi? – zapytał Blondyn, przybliżając się do niej
jeszcze bliżej, z cwanym uśmieszkiem na ustach.
Dziewczyna nic nie
odpowiedziała, tylko przybliżyła się do niego, składając na jego ustach
delikatny pocałunek. Draco zachwycony jej reakcją, porwał ją w swoje ramiona,
pogłębiając pieszczotę. Po chwili dotknął językiem jej warg, a ona natychmiast
je rozchyliła, pozwalając mu wejść do środka. Pieścił jej podniebienie,
wydobywając z jej gardła ciche westchnienia. Nie wiedzieli ile tak trwali,
przytuleni do siebie, zatapiając się w morzu przyjemności. Wreszcie mogli
cieszyć się swoją bliskością, której tak bardzo potrzebowali. Po kilku chwilach
oderwali się od siebie, spoglądając sobie w oczy.
- Tak bardzo chciałbym z Tobą być Hermiono.
- Wróć ze mną do mieszkania, teraz. – szepnęła dziewczyna,
wtulając swoją głowę w zagłębienie szyi chłopaka.
- Naprawdę tego chcesz?
- Tak. Potrzebuję cię Draco. Tej nocy i tak nie zasnęłabym
bez ciebie.
Uśmiechnął się, słysząc te słowa. Złapał ją za rękę i
poprowadził za drzewa, by teleportować się do jej mieszkania.
- Prowadź, piękna. – szepnął jej do ucha, splatając jej dłoń
ze swoją. Po chwili poczuł tylko lekkie szarpnięcie w okolicy pępka.
***
Teleportowali się w przytulnej sypialni, w mieszkaniu
Hermiony. Pokój nie był zbyt duży, ale zachwycał gustem i finezją jego
urządzenia. Centralną cześć zajmowało dwuosobowe łóżko, okryte zieloną,
satynową pościelą. Po jego bokach znajdowały się dwie szafki nocne z małą,
stalową lampką. Na zielonej ścianie nad łóżkiem wisiało piękne malowidło, przedstawiające
żółte pąki rozkwitających kwiatów. Ściana po lewej stronie również
przedstawiała ten sam widok. Stały przy niej dwie niskie komody w kolorze
mahoniu oraz toaletka z okrągłym lustrem. Po prawej stronie znajdowała się duża
szafa z rozsuwanymi drzwiami, utrzymana w takim samym stylu co reszta mebli.
Pomieszczenie rozświetlały promienie słońca, wpadające przez duże okno,
znajdujące się po lewej stronie za łóżkiem. Pokój emanował aurą spokoju,
relaksu i wyciszenia. Jednak teraz została ona jeszcze poszerzona o uczucie
pożądania, które roztaczało się pomiędzy dwójką młodych osób, wtulonych w
siebie, stojących dokładnie na jego środku. Draco odsunął się nieznacznie od
dziewczyny i podniósł jej głowę tak, by móc spojrzeć w jej czekoladowe
tęczówki.
- Jesteś najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek
spotkałem. – szepnął i namiętnie pocałował. Hermiona nie była mu dłużna i już
po chwili zatracili się w namiętnym tańcu zmysłów. Język pieścił podniebienie,
zęby przygryzały wargi, dłonie przesuwały się po całym ciele, rozpalając je do
czerwoności, a palce rozpinały ubrania, chcąc jak najszybciej dotknąć
rozgrzanej skóry. Gdy byli już nadzy, chłopak położył dziewczynę na łóżku,
podziwiając jej piękne ciało. Pochylił się nad nią, drażniąc rozgrzanym oddechem
jej szyję.
- Pragnę cię Draco… - wyszeptała, gładząc jedną dłonią jego
plecy, a drugą wplatając w jego włosy. – Jestem twoja, już na zawsze.
- Najdroższa, jesteś dla mnie wszystkim. Tyle razy śniłem o
tobie, marząc o twoim dotyku, bliskości. – Z kolejnymi słowami składał
pocałunki na każdym fragmencie jej ciała, chcąc je na zawsze zapamiętać. Podniósł
się na rękach i patrząc jej prosto w oczy, stopił się z nią w jedno ciało.
Kochali się zmysłowo i namiętnie, nie spuszczając z siebie wzroku. Słowa były zbędne.
Odzwierciedleniem ich uczuć były ich oczy, wyrażające nie tylko pożądanie, ale
przede wszystkim gorącą miłość. Pragnęli nie tylko swoich ciał, ale także
swoich serc oraz duszy. W ten magiczny dzień stali się jednością, postanawiając
już na zawsze razem kroczyć ścieżkami życia. Osiągnęli spełnienie, patrząc sobie
w oczy, widząc w nich miłość i obawę. Obydwoje wiedzieli, że czeka ich długa,
kręta droga prowadząca do szczęścia, ale chcieli w pełni wykorzystać szansę
daną im przez los. Bo czy życie nie jest zbyt krótkie na wątpliwości? Leżeli
jeszcze przez chwilę złączeni w miłosnym uścisku, po czym Draco, patrząc w
czekoladowe tęczówki swojej dziewczyny, wyszeptał:
- Kocham cię.
- Ja ciebie też Draco. I już zawsze będę kochała.
Położyli się obok siebie, wtulając się w swoje ciała.
- Jesteś dla mnie wszystkim. Ten czas po bitwie przeżyłem
tylko dzięki myśli, że jesteś obok. Wiem, że na ciebie nie zasługuję, ale
zrobię wszystko byś była ze mną szczęśliwa.
- Przestań! Pragnę tylko ciebie! Pokochałam cię całego, z
wszystkimi wadami i zaletami. Wiem, że jesteś ze mną szczery, dlatego ci ufam.
Jestem tylko twoja.
- Gdy jeszcze raz spotkam tego ślicznego, małego aniołka to
chyba go ozłocę. – powiedział Blondyn, uśmiechając się do siebie.- Ustaw się w kolejce – zaśmiała się Hermiona, całując ostatni raz usta chłopaka, odpływając w jego ramionach do krainy Morfeusza.
W tej chwili nie wiedzieli jeszcze, że ten dzień nie tylko zapoczątkował ich związek, ale także dał życie nowej istotce. Już niedługo, w życiu nowej pary, pojawi się ich własny mały aniołek. Ale, to już inna historia…
„Jest na świecie
przepiękna istota, u której jesteśmy wiecznymi dłużnikami — matka.”
Mówiłam już, że uwielbiam tę miniaturkę? Pewnie tak, ale na wszelki wypadek powtórzę :P KOCHAM TĘ MINIATURKĘ :D a teraz chce już czytać kolejną, równie genialną. Pozdrawiam Cie serdecznie :)
OdpowiedzUsuńChoć miałam zaszczyt już ją czytać , zrobiłam to znów . Odwaliłaś kawal dobrej roboty no i nareszcie założyłaś bloga . :D Ostatnie zdjęcie jest po prostu genialne , nie wiem gdzie je znalazłaś ale jest bajeczne :D Szczególnie podoba mi się końcówka :D Czekam niecierpliwie na następne miniaturki w twoim wydaniu .
OdpowiedzUsuńCałuski Darla Mo
Tak, oczy są drzwiami do ludzkiej duszy. Wyrażają to czego nie potrafią wyrazić nasze usta. Dzieci są najbardziej szczerymi istotami na Ziemi. :) Połączyłaś dwa cudowne aspekty życia w piękny sposób. :) Nie mogę się już doczekać kolejnej miniaturki. Będę tu wpadać często. :) Pozdrawiam Lily M. ;*
OdpowiedzUsuńŚwietna miniaturka. Mam nadzieję, że będzie tu takich więcej. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
D.D.
http://repellomugoletum.blogspot.com/
Wspaniała miniaturka:D Życzę Ci, aby kolejne były takie same:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Lady Charlotte
mhmmm, cóż za oryginalność!
OdpowiedzUsuńMiniaturka napisana idealnie, bez zauważalnych błędów, z super pomysłem na fabułę ;)
No nic, tylko siedzieć i chcieć więcej :]
buziaki!
Boska :) jestem pod wrażenie...zwłaszcza że zawsze mi powtarzałaś że pisanie nie jest dla ciebie. Nie marnuj talentu, którego masz :) Miniaturka wspaniała, Dracuś boski :) kocham tego gada :D haha czekam na kolejne wspaniałe dzieło
OdpowiedzUsuńWow...brak mi słów by opisać to co stworzyłaś. Normalnie uśmiech człowiekowi nie schodzi z ust po przeczytaniu tego :) Czekam z niecierpliwością na dalsze Twoje historie:)
OdpowiedzUsuńBlack Rose ;)
Piękne dzieło... Od początku mówiłam Ci że masz ogromny talent! Piękny styl, bujna wyobraźnia i wspaniałe pomysły... Twoja osobowość dopełnia to wszystko i tworzy cudowną całość. Po prostu " wow "
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej!
Wyciągnęłam się!
Buziaki,
Twoje Maleństwo. ;*
Wciągnęłam * ah ten telefon. Lubi po mnie poprawiać :D
UsuńCudenko ;)
OdpowiedzUsuńŁadnie to wymyślilaś z tym ANIOŁKIEM ;]
Teraz Draco i Hermiona beda mieli swojego Aniołka ;)
Naprawde genialna miniaturka ;]
~Anka
Jest to pierwsza miniaturka, jaką przeczytałam na Twój blogu. I zakochałam się w niej!!! Twój styl bardzo mi się podoba, świetnie oddajesz emocje bohaterów. A wisienką na torcie są genialne opisy miejsc. :)
OdpowiedzUsuńTeraz niestety nie mam czasu na przeczytanie całej reszty, bo idę na kolację i do kina. :( Ale dodaję Cię do polecanych i w wolnej chwili nadrobię zaległości. Cieszę się, że miałam okazję tu zajrzeć.
------
clover.
http://hgranger-dmalfoy.blogspot.com/