Mieliście kiedyś wrażenie, że jesteście beznadziejnymi
aktorami w pieprzonym teatrze życia? Ja tak. Czasami gramy siebie, ale czasami
oferują nam inną rolę. Jeżeli jest to bohater światłości wszystko się zgadza,
gdy bohater ciemnej strony mocy zaczynają się problemy. Tym bardziej, jak ty
sama go wybrałaś. Zrobiłam coś, z czego nie jestem dumna i nawet nie wiem
dlaczego. Czasami sama siebie przerażam. Wchodzę na scenę i gram rolę zimnej
suki tak przekonująco, że sama siebie nienawidzę. Nie należę do osób
impulsywnych i myślałam, że zanim zrobię coś głupiego trzy razy przemyślę
wynikające z tego konsekwencje. Jak widać sami siebie zadziwiamy. Chowałam się
w swojej skorupce przed wygłodniałymi bestiami z zewnątrz, czując dumę z bycia
zagrożonym gatunkiem, zapominając, że nadmierna ochrona czasem też jest
szkodliwa. Nawet nie wiem, kiedy z ofiary stałam się drapieżcą. Słowa innych bardzo często tak nami zawładają, że stają się częścią naszego słownika, zapominając o swoim prawdziwym źródle. Zawiodłam
zaufanie i ta świadomość zżera mnie od środka. Ale nie to jest najgorsze. Wiecie
jak to jest zobaczyć zawód w oczach drugiej osoby? Ja nie musiałam go oglądać,
żeby go widzieć. Oczy wyobraźni przedstawiły mi nad wyraz ostry obraz. Mówią,
że trzeba wiedzieć, kiedy zejść ze sceny niepokonanym. Ja schodzę w cieniu
jednej z największych porażek mojego życia i wiem, że tak ma być. Zwykłe słowo „przepraszam”
niczego nie załatwi. Nauczcie się czegoś na moich błędach. Pokuta powinna być adekwatna
do przewinienia. Zadośćuczyń tak, jak zgrzeszyłeś. Dlatego to napisałam…
Dominika
Narazie siedzę z otwartą szczęką. Jak będę w stanie coś sensownego napisać - zrobię to.
OdpowiedzUsuńTo było ... tak świetne, tak cudowne, że chyba dziś nie zasnę :)
Co prawda Twojego tekstu nie widziałam, ale się wkurzyłam. Powiedziałam Z., że jeśli go zdejmiesz, udam, że problem nie zaistniał.
OdpowiedzUsuńWybaczam, choć nie gwarantuję, że zapomnę, choć bardzo bym chciała.