Tym razem czeka was podróż z dwoma przesiadkami, bowiem przygotowałam dla was trzyczęściową miniaturkę. Pomysł na nią towarzyszył mi już od dobrych trzech miesięcy, no i w końcu udało mi się ją skończyć. Przyznam szczerze i nieskromnie, że ją lubię i jest mi ona chyba najbliższa z wszystkich napisanych do tej pory miniaturek. Dlatego zrobię coś, czego do tej pory nie robiłam. Proszę podzielcie się ze mna swoją opinią na jej temat. Napiszcie mi swoje odczucia, uwagi, reakcje... To dla mnie będzie wiele znaczyło. Czy zrobicie to pod tym postem w komentarzu, czy na gg, czy też na mailu, jest mi to obojętne. Z góry dziękuję za każde słowo. W tym momencie musiałabym również wspomnieć, że to opowiadanie zawiera treści erotyczne, nieodpowiednie dla osób nieletnich, które mogłyby je urazić, zdeprawować... etc, ale jak dla mnie to idiotyczne, więc tego nie zrobię. Z formalnego punktu widzenia jest to tutaj napisane, z nieformalnego... patrzcie, czytajcie i radujcie się! Aha... Jeszcze dedykacja. Każda część zostanie poświęcona komuś innemu. Tę dedykuję wspaniałej Madeline. Jeżeli jest jakaś osoba, czytająca mój blog, która nie zna jej twórczości (w co po prostu nie wierzę) tu są linki do jej dwóch blogów. Jeden z nich zawiera już ukończoną historię, drugi zabierze nas w świat nowej, tajemniczej przygody.
http://dramione-sztuka-malzenstwa.blogspot.com/
http://wspolkochac-przyszlam-dramione.blogspot.com/
Informuję, że druga część miniaturki pojawi się w środę, a trzecia w piątek. Postaram się wstawić je raczej w poranno-popołudniowych godzinach, ale to bedzie zależne od moich zajęć na uczelni. Pozdrawiam! Enjoy!
K.C.
czyli wirtualny słownik uczuć
„Miłość jest odpowiedzią. Ale kiedy czekasz na odpowiedź,
seks zadaje całkiem interesujące pytania.”
To miał być kolejny, nudny dzień. Przeglądałam właśnie
Internet w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji dotyczących centaurów. To
niesamowite ile mugole wiedzą o tych magicznych stworzeniach. Wyjdzie z tego niezły artykuł do Proroka – stwierdziłam w duchu, dodając nową zakładkę z mitologią grecką. Od zawsze
pisanie było moją pasją, a po spektakularnym zwycięstwie nad Voldemortem
wydawnictwo najpopularniejszej gazety w świecie czarodziejów samo zwróciło się
do mnie z propozycją zostania ich reporterką. Nie zastanawiałam się długo nad
odpowiedzią i po dwóch latach pracy i spodziewanym awansie piastowałam już
stanowisko redaktor naczelnej, mogąc nazwać się w stu procentach kobietą
sukcesu, spełnioną zawodowo. Niestety tylko zawodowo. Osiągnięcie wszystkiego w
życiu pisarskim, zaowocowało zaniedbaniem życia prywatnego. Każdą minutę
swojego wolnego czasu poświęcałam pracy, oddając się jej bez reszty. Tylko raz
postanowiłam zaangażować się w związek z Mattem, moim kolegą z pracy i nie
zamierzałam tego błędu powtarzać. Satysfakcjonujący seks to jednak trochę za
mało, by stworzyć chociażby fundamenty stabilnego związku. Może jeszcze nie
spotkałam swojej przysłowiowej drugiej połówki? Z moich rozmyślań wyrwał mnie krótki
sygnał, zwiastujący przyjście nowej wiadomości na gg. Moja znajomość mugolskich
osiągnięć technologii użytkowej okazała się bardzo przydatna. Nie tylko
zyskałam całkiem spore źródło informacji w postaci całej sieci internetowej,
ale również lepszą możliwość kontaktu z moimi najlepszymi przyjaciółmi.
Stosunkowo szybko się do niej przyzwyczaili, szczególnie Harry, któremu
najnowsze wynalazki mugoli nie były całkowicie obce. Cieszył się z tak
skutecznej formy nawiązania ze mną rozmowy, przynajmniej w świecie wirtualnym.
Nasze osobiste spotkania ograniczały się jedynie do wspólnego spędzania świąt,
zarówno tych Bożonarodzeniowych, jak i tych Wielkanocnych. Nawet urodziny
celebrowaliśmy osobno, pocieszając się wysyłanymi sobie nawzajem prezentami i
kartkami ze szczerymi, niestety niemożliwymi do spełnienia, zapewnieniami jak
najszybszego spotkania. Ale teraz w końcu to zmienię! – pomyślałam, naciskając
na ramkę znajdującą się w prawym dolnym rogu, by po chwili wpatrywać się
okienko umiejscowione na samym środku ekranu.
Witam. Nie
przeszkadzam?
No świetnie! Moje osobiste rozmyślania natury
egzystencjalnej, które pojawiły się po raz pierwszy od dwóch lat musiał
przerwać jakiś ciekawski i arogancki facet! Jego płeć wywnioskowałam po jego
podpisie na górnym pasku – Książę Ciemności. To chyba jasne, że jest to facet,
prawda? Dziewczyna mianowałaby się raczej Księżniczką. Czy ktoś, kto tak się
przedstawia może nie być arogancki? I jeszcze to jego „Witam”. Ile on ma lat?
60? Zdenerwowana, napisałam tylko:
Przeszkadzasz. W
rozmyślaniu.
Na pewno zaraz
przeczytam jakiś górnolotny tekst dotyczący zbytniego marnowania czasu na tak
normalną czynność jak myślenie. – pomyślałam – To by do niego pasowało. Tak. Z całą pewnością. Słowa, które
pojawiły się na ekranie wprawiły mnie więc w niemałe zdziwienie.
Rozumiem i
przepraszam. Kiedy więc będę mógł napisać do ciebie bez obaw, że w czymś ci
przeszkodzę?
Mam nadzieję, że
wybaczysz mi to bezpośrednie przejście na „ty”, ale mając 26 lat nie przywykłem
zwracać się do swoich rówieśników per Pan/Pani.
Zaskoczył mnie i to bardzo. Nie poświęcając zbytnio uwagi mojemu
nagłemu ożywieniu na wiadomość o jego prawdziwym wieku i dziwnym uczuciu
podekscytowania, napisałam:
Wybaczam. Ja również
przepraszam za moją niezbyt miłą odpowiedź. Napisz do mnie koło 19 wieczorem,
dobrze?
Tak zrobię.
A tak przy okazji.
Wiesz, że zbytnie rozmyślanie może być szkodliwe? Nie myśl tyle, bo zostaniesz
myśliwym.
Z chwilą pojawienia się ostatniego słowa słoneczko przy jego
profilu przybrało barwę czerwieni.
Zaraz. Jak mówią na takich w Anglii? Self-important? Self-righteous? Tak, chyba tak.
Jednak ja wolę nazywać wszystko po imieniu. You`re arrogant!
Powinnam bardziej zaufać swojej intuicji.
Ale czy właśnie nie
tego się po nim spodziewałaś? Czy właśnie nie tego po tylu latach płaszczenia
się przed twoimi nogami oczekiwałaś? – podpowiedziała mi moja ukochana
podświadomość. Zdrajczyni! –
krzyknęłam w duchu, próbując nie zwracać uwagi na fakt, że mówienie do samej
siebie nie jest najlepszą oznaką inteligencji i opanowania. Nie zastanawiając
się nad tym co robię, kliknęłam na napis „zamknij” w menu start.
Nagle cały artykuł czekający na napisanie stracił
jakiekolwiek znaczenie. Cała moja praca nie miała już żadnego sensu. Po raz
pierwszy od dwóch lat.
***
Nie będąc do końca pewną dlaczego to robię, o godzinie 18.50
włączyłam ponownie mój laptop, logując się na mój profil gg. Od ostatniej
wizyty na „Edziu”, jak pieszczotliwie zwykłam nazywać mój przenośny komputer,
nie mogłam myśleć o niczym innym, niż tylko o tej dziwnej rozmowie z nim. Był zbyt
pewnym siebie zarozumialcem, jak zdążyłam już ustalić, jednak zrobił coś, czego
nie udało się dokonać nikomu innemu od ponad dwóch lat. Zaintrygował mnie. Do
tej pory nie liczyło się dla mnie nic innego poza pracą. On spowodował, że
zapisany na pulpicie dokument pod tytułem „Centaury – prawda i mity o tych
pięknych stworzeniach” był wciąż pusty.
Cholera! Nie dodałam
go do kontaktów! – pomyślałam, zdając sobie sprawę, że będę musiała
przeszukać moje ostatnie rozmowy w poszukiwaniu upragnionego numeru. Nie
zdążyłam jednak nic zrobić, gdy u dołu ekranu zobaczyłam znajomą ramkę,
zasygnalizowaną znajomym sygnałem, z tekstem napisanym znajomą czcionką.
Witaj. Czekałem.
Kliknęłam na nią, wpatrując się w dwa, z pozoru mało
znaczące słowa, ukazujące się teraz w dużo większym oknie, z bladozieloną
ramką. Już od czasów szkolnych miałam sentyment do tego koloru. Sama nie wiem
dlaczego.
„Czekałem…” Jedno słowo, a wzbudza tyle emocji. Tym
wyznaniem zmył całą moją wcześniejszą złość.
Już nie musisz.
Jestem.
Napisałam, czując lekkie drżenie palców dotykających
odpowiednich klawiszy na klawiaturze.
Wiem. Dziwię się
tylko, że po moich ostatnich słowach jeszcze masz na to ochotę. Jesteś osobą,
którą można łatwo podpuścić i szybko zdenerwować, czyż nie?
Czy ja coś przed chwilą wspominałam o mijającej złości? Arrogant! Co on się bawi w psychologa?! – pomyślałam
zirytowana, zapominając, że sama przed chwilą przeprowadziłam mu dogłębną
psychoanalizę. Pamiętaj, wdech, wydech…
Zaintrygowałeś mnie.
A o to ostatnimi czasy nie łatwo.
Jesteś genialna! Tak
trzymaj. Pamiętaj, tylko spokój może cię uratować.
W takim razie jestem
z siebie dumny.
Chwila jak to szło? Wdech ustami, wydech nosem?
Opisz mi siebie. Wiem
już, że jesteś nerwową, niecierpliwą 26-latką mieszkającą w Londynie, którą
trudno zaintrygować. Co jeszcze?
A w dupie mam całą samokontrolę! Ja nerwowa i niecierpliwa?
Jak on śmie! Terapeuta od siedmiu boleści się znalazł.
A ty za to jesteś
zbyt pewnym siebie arogantem, lubiącym swoim impertynenckim tonem denerwować
ludzi. Self-righteous. Zgadza się?
Tak. Dobrze ujęte.
Trafiłaś w samo sedno. Ale z tego co sobie przypominam rozmawialiśmy o tobie, a
nie o mnie, prawda? Czym się zajmujesz?
Głośno wypuściłam powietrze z ust, nie mogąc uwierzyć w jego
bezczelność.
Jestem redaktorem
naczelnym ogólnotematycznego dziennika.
I jesteś z siebie
dumna. To można wyczuć, wiesz? Jaka jest jego nazwa?
10, 9, 8, 7, 6,…, 3, 2, 1. Huuu…Tak już lepiej.
Ona ci nic nie powie.
Nie jest on jakoś nad wyraz popularny.
Oczywiście było to wierutne kłamstwo, ale nie zamierzałam poprzez
swoją nieostrożność zdradzić temu nadętemu pajacowi swojego prawdziwego
pochodzenia. Mugol! Jeszcze chyba nigdy to słowo nie zabrzmiało w moich ustach
tak obraźliwie.
Sprawdź mnie.
Czy on nigdy nie odpuszcza? Ale w końcu to tylko nazwa. I
tak mu nic nie powie.
Prorok codzienny.
To mamy pierwszą
cechę, która nas łączy, czarownico.
Co?! O cholera… On też jest czarodziejem? Tego najmniej się
spodziewałam. Coś mi się wydaje, że jeszcze nie raz mnie zaskoczy.
Nie wiedziałam, że
mugolskie komunikatory są tak powszechne wśród magicznej społeczności.
Nie tylko ty
odkryłaś, że jest to bardzo ciekawa alternatywa do niezwykle powolnych sów
pocztowych.
Skoro pasujemy do
siebie pod względem mentalnym, sprawdźmy czy podobnie jest z naszą
fizycznością. Jak wyglądasz?
Cóż, nie pomyliłam się. Jego bezpośredniość nie przestanie
mnie zadziwiać.
Jestem szczupłą,
niewysoką brunetką z kręconymi włosami i brązowymi oczami.
Wystarczająco
zwizualizowane?
Ach… Zero finezji.
Myślałem, że panią redaktor naczelną najpopularniejszej gazety w czarodziejskim
świecie stać na więcej.
Tak? To niby czego
oczekiwałeś?
Zapytałam, wkurzona jego bezczelnością. Po dłuższej chwili
milczenia doczekałam się jego odpowiedzi. Oczywiście nie takiej, jakiej się
spodziewałam.
Moje świeżo umyte blond włosy mienią się złocistymi refleksami pod
wpływem słabego światła księżyca, które leniwie przebija się przez szyby,
docierając do mojego pokoju. Znacznie różnią się pod względem palety barw,
jakie prezentują za dnia, kiedy za sprawą jasnych promieni słonecznych wydają
się wręcz platynowe. To nie jedyna różnica. Przeważnie ułożone, idealnie
wymodelowane, teraz w artystycznym nieładzie opadają na moją twarz, nadając jej
zawadiackiego charakteru. Kropelki wody spadają z ich końców, znacząc mokry
szlak na mojej wyrzeźbionej klatce piersiowej. Zbaczają lekko z linii prostej,
po której do tej pory spływały, kierując się w kierunku jasnych włosków
porastających mój pępek. Zupełnie jakby przemierzały kosmatą ścieżkę miłości,
prowadzącą do pożądanego miejsca erotycznych uniesień. Moje jasnoniebieskie
oczy błyszczą w otaczającej mnie ciemności, podczas gdy ja zastanawiam się nad
twoją reakcją na lekturę tego niecodziennego opisu. Stalowe nutki błąkają się w
moim intensywnym spojrzeniu, które pada na kropelki wody wsiąkające w strukturę
czarnego materiału bokserek, które stanowią jedyną część mojego ubioru,
żałując, że nie dane będzie im dotrzeć do najbardziej erogennego miejsca na
moim ciele.
Z każdym kolejnym słowem mój oddech przyspieszał, a serce
zaczynało szybciej bić. Mogłam tylko wpatrywać się z otwartą buzią w ekran
monitora, pochłaniając każdą kolejną linijkę tekstu tak, jakby moje oczy były spragnione
każdej cząstki jego ciała, odkrywanej poprzez czytane słowa. Wiedziałam, że ten
opis jeszcze nie raz będzie pojawiał się przed moimi oczyma, wywołując w moim
wnętrzu prawdziwą kaskadę niewytłumaczalnych reakcji, których w żaden sposób
nie będę potrafiła powstrzymać.
Nie wiem sama ile czasu tkwiłam w tym przedziwnym stanie, po
raz kolejny odkrywając magię tych słów, kiedy do rzeczywistości przywołał mnie
dźwięk zwiastujący nową wiadomość. Zjechałam suwakiem w dół, odnajdując ostatni
jego zapis.
Mam nadzieję, że
jeszcze żyjesz. Teraz czekam na stosowną korektę twojego opisu.
Żyję i mam się
dobrze. Daj mi chwilę.
Napisałam, zastanawiając się nad dalszą częścią mojej
wiadomości. Chce mieć szczegółowy i
erotyczny opis? To będzie go miał! Z tym postanowieniem zaczęłam z
wyjątkową szybkością wciskać kolejne litery na klawiaturze, patrząc jak na
ekranie pojawiają się kolejne linijki tekstu. W końcu postawiłam ostatnią
kropkę i z palcem zatrzymanym tuż nad przyciskiem „enter” jeszcze raz
przeczytałam całą wiadomość. Jest nieźle – pomyślałam i opuściłam palec. Cały tekst wyświetlił się w środku okienka.
Wpatruję się cały czas w ekran monitora, nie potrafiąc przestać. Moje
bursztynowe tęczówki błyszczą w ciemności, mieniąc się elektryzującymi
iskierkami wywołanymi twoim opisem. Serce nieznacznie przyspieszyło rytm, a
ciało przechodzą niekontrolowane fale gorąca. Zwilżam językiem moje czerwone
wargi, delikatnie przygryzając dolną z nich zębami. Lewą dłonią sięgam do moich
długich, kasztanowych włosów, zatapiając palce w ich niesamowitej miękkości.
Kciukiem drugiej dłoni obrysowuję dokładnie cały zarys ust, na sam koniec
zwilżając jego czubek wilgotnym językiem. Przesuwam nim w dół po brodzie, przez
miękką i wrażliwą skórę na szyi, aż do nabrzmiałych już sporych rozmiarów
piersi, pozostawiając po sobie błyszczący szlak. Wsuwam całą dłoń pod koszulkę,
wślizgując się pod koronkowy materiał czerwonego stanika, delikatnie ściskając
lewą półkulę, podczas gdy jeszcze wilgotny kciuk zatacza małe kółeczka wokół
twardniejących sutków. Mój oddech znacznie przyspiesza, a klatka piersiowa
unosi się krótkimi, szybkimi ruchami w górę i w dół. Drugą dłonią delikatnie
pieszczę mój płaski brzuch, przesuwając ją niżej, prosto na moje lewe udo,
usilnie próbując nie dotknąć miejsca, które teraz domaga się największej uwagi.
Moja noga zaczyna wyczuwalnie drżeć, jednak od razu uspokajam ją, przejeżdżając
palcami i delikatnie masując przez materiał jeansów górną jej cześć, delikatnie
przyciskając ją z powrotem do podłoża. Biorę głęboki wdech, stopniowo
wypuszczając powietrze ustami, jeszcze bardziej rozgrzewając je przyjemnym
ciepłem. Wciąż nie odrywając wzroku od monitora, włączam małą, nocną lampkę, by
choć trochę rozświetlić panujący mrok i rozwiać gęstniejącą aurę pożądania,
unoszącą się wokół mnie.
I co ty na to,
mistrzu? Byłam z siebie dumna. Opis był idealny. Z niecierpliwością
czekałam na jego odpowiedź. Miałam nadzieję, że moja wiadomość zrobi na nim
przynajmniej takie samo wrażenie, jak jego na mnie. Palcami lewej dłoni stukałam
o blat mahoniowego biurka, a drugą bawiłam się srebrną łyżeczką, której górna
cześć była pokryta gęstym, kremowym jogurtem.
Myślałem, że moje
tętno nie może jeszcze bardziej przyśpieszyć, a oddech zrobić się jeszcze
bardziej płytki. Jednak się myliłem. Twój opis jest zgodny z moimi
wyobrażeniami, a nawet je przewyższa. Jeżeli wcześniej ja zaintrygowałem
ciebie, teraz ty osiągnęłaś ten sam rezultat.
Uśmiechnęłam się szeroko, delikatnie przygryzając dolną
wargę, czytając te słowa. Zamierzony efekt został osiągnięty.
Co teraz robisz?
Boże! Czy on nigdy nie
ma dosyć?
Jem pełnoziarnisty
jogurt, który jest moją prowizoryczną kolacją, będąc w trakcie wylizywania do
czysta srebrnej łyżeczki.
Napisałam zgodnie z prawdą, wyciągając czubek łyżeczki z ust
i odkładając ją na biurko.
Opisz to.
No, tak. Mogłam spodziewać się takiej reakcji, jednak i tak
byłam nieco zaskoczona. Korciło mnie, by wyrazić swoje zdziwienie w mało
inteligentnym „co?”, ale nie chciałam popisywać się elokwencją na poziomie
mojego najlepszego przyjaciela, tym bardziej, że doskonale znałam odpowiedź na
to niezadane pytanie.
Również postanowiłam go zaskoczyć. Chciałam, by tak jak ja,
czytając moją odpowiedź chłonął każde kolejne słowo, czując w środku palący
niedosyt, domagający się tylko słodkiego spełnienia.
Otwieram niepewnie usta, wpatrując się z wyraźnym oczekiwaniem w
srebrzystą wypukłość zbliżającą się coraz bardziej w ich kierunku. Gdy w końcu
nieznacznie dotyka moich warg, promieniujący chłód rozchodzi się po całej ich
długości, dając uczucie rozkosznego mrowienia. Mój język delikatnie się wysuwa,
wychodząc na spotkanie metalicznej powierzchni. Do zmysłu dotyku dołącza zmysł
smaku, odbierając delikatny posmak kremowej substancji. Nie czekając ani
sekundy dłużej, wkładam cały czubek łyżeczki do ust, atakując go wilgotnym,
zwinnym językiem. Kolistymi ruchami zmywam całą słodycz, czując jak
niespiesznie rozpływa się w gorącym wnętrzu. Przejeżdżam nim niespiesznie po
całej długości wgłębienia, czując ostry, metaliczny posmak. Zaintrygowana nowym
doznaniem liżę z nieznaną sobie dotąd gorliwością punkt na samym środku
wgłębienia, z niezwykłą intensywnością odbierając wywołane tym odczucia. Drobne
iskierki przeszywają mój język, tworząc niespotykaną mieszankę chemicznych
reakcji. Kremowa słodycz jogurtu już dawno przestała mieć jakiekolwiek
znaczenie. Liczył się tylko metaliczny posmak elektryzującej stali, którym
upajałam się w czterech ścianach mojej małej, intymnej prywatności.
Moje serce biło w szalonym tempie, ręce zaczęły się pocić, a
oddech przyspieszył. Jak winna erotycznej zbrodni w napięciu oczekiwałam na
słowny wymiar kary, rozbudzający moją seksualność. Czekałam na werdykt. Jego
werdykt.
Szybko się uczysz.
Ten opis był nad wyraz… intrygujący.
Wypuściłam wstrzymywane powietrze z płuc, wciąż jednak
czując niewytłumaczalny ścisk w klatce piersiowej. Ten jeden wyraz, tak mało
istotny dla innych, dla mnie znaczył bardzo wiele. Był jak niewypowiedziana
obietnica. Obietnica słodkiej przyjemności. Chciałam jednak usłyszeć więcej.
Mieć pewność, że dobrze odczytuję jego przesłania. Jeden wyraz nie był w stanie
mnie zaspokoić. Wiedziałam, czego chciałam. Chciałam całkowitego spełnienia.
Tylko intrygujące?
Wydaje mi się, czy ten wielokropek był odzwierciedleniem złożoności twojego
prawdziwego stanu? Nawet siedząc tutaj, po drugiej stronie szklanego ekranu,
wyczuwam twój gorący oddech, wyłapuję każdy błysk w oku i drżenie mięśni.
Jesteś nad wyraz
zdolną czarownicą, skoro umiesz odczytać takie reakcje.
Nawet nie wiesz jak
bardzo…
Czy ty próbujesz ze
mną flirtować?
W porównaniu do
naszych wcześniejszych dyskusji, ta mogłaby być co najwyżej oznaką wzmożonego
zainteresowania, ale na pewno nie flirtu.
Czy ty w ten sposób
chcesz mi przekazać, że chcesz więcej?
Może…
Twoje życzenie stanie
się dla mnie rozkazem… jutro. Teraz muszę już znikać. Życzę dobrej nocy
księżniczko.
Książę Ciemności
Nie wiedziałam, dlaczego odczuwałam tylko pustkę na widok
czerwonego słoneczka przy jego profilu.
Nie wiedziałam, dlaczego ogarnia mnie tylko gorzkie
rozczarowanie, mimo ukrytego zapewnienia dalszego kontaktu.
Nie rozumiałam w końcu jego podpisu, skoro dobrze wiedział,
że jego pseudonim cały czas widnieje na górnym pasku bladozielonej ramki.
Tylko jednego byłam pewna.
Tej nocy jeszcze długo nie będę potrafiła zasnąć, nękana
wizjami niebieskookiego, dobrze zbudowanego blondyna, stojącego koło okna w
delikatnej poświacie księżycowego blasku.
Cholera! You`re arrogant!
„Nagle tak cicho zrobiło się w moim świecie bez Ciebie”
Co ja Ci mogę powiedzieć ?
OdpowiedzUsuńKochana ta miniaturka podbiła moje serce.
Jest po prostu wspaniała. Zaczarowała mnie od pierwszego razu.
Nie wiem dlaczego ale twoja twórczość od razu do mnie przemówiła...
Na prawdę coś cudownego stworzyłaś. Życzę Ci dalszych samych takich sukcesów.
Siedzę i patrzę się w ekran, podobnie jak Hermiona. Dedykacja dla mnie? Naprawdę? Składam Ci pokłony, kochana! Jestem naprawdę wdzięczna za to wyróżnienie. Ten blog, te miniaturki, zawsze jak skończę je czytać czuję pewien niedosyt. Moje serce teraz lekko podskoczyło, gdy przeczytałam, że ta miniaturka będzie miała aż 3 częsci! No, a teraz po kolei. jestem fanką Dramione, ty to wiesz. I nie ograniczam się w tej chwili tylko do czytania blogów o tym paringu, ale także w pewnym momencie weszłam na Youtube, oglądałam różne sklejanki tego parringu, ale także często zdarzało mi się oglądać z otwartą buzią zdjęcia chociażby z google czy Tumblra. Gdy czytałam ich flirt, na mojej twarzy pojawił się mega szeroki uśmiech i aż po tą chwilę nie chce on zniknąć! Kocham Draco, kocham Hermionę. Mogłabym Ci mówić, jaka była moja radość kiedy dowiedziałam się, że takie blogi o Dramione istnieją (bo początkowo nie miałam zupełnie o nich pojęcia). Trochę zboczyłam z tematy, za co serdecznie przepraszam. Ale chciałam Ci przez to powiedzieć, że jestem niezmiernie Ci wdzięczna, że piszesz tak piękne miniaturki :) Gdy sobie wyobrażę mimikę, zachowanie bohaterów, to czuję taką radość, że to mało powiedziane!
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam pierwszy obrazek, to nie mogłam się napatrzeć. Uwielbiam Dracona z eleganckich ciuchach, więc gdy oglądam 6 część HP i widzę go w garniturze wręcz rozbieram go wzrokiem!!
Pomysł ... mega, zajebiście oryginalny. Nie wiem, czy się chwaliłam, ale napisałam całkiem podobną miniaturkę. On i ona, poznali się przez internet. Potem pierwsze spotkanie, randka, kwiaty ... kiedyś łóżko ...^^ Shadii je czytała (nie publikowałam tej miniaturki, ponieważ to była moja pierwsza napisana praca o Dramione i wyszła wręcz tragicznie), lecz nie wiem czy Tobie to pokazywałam.
Mam nadzieję, że w następnej części już się spotkają, boże, nie wiem, pocałują, cokolwiek! Czuję taki wielki niedosyt, chcę więcej, więcej! Siedzę jak na szpilkach i planuję morderstwo na Tobie, jeśli nie dodasz nowej części w przeciągu tygodnia ... hyhyyhy ;>>
Dziękuję Ci kochana, za tego bloga. :)
Buziaki! :*
Wspominałam już, że cię uwielbiam? Bardzo ci dziekuję za komentarz. Ja ja lubię czytac takie dywagacje pozornie o niczym. Bo wtedy wiem, że ta osoba pisze to co czuje. A o to mi właśnie chodzi. Czuję się obrażona. Ja nie czytałam tej miniaturki. Proszę, wyślij mi ją! Na pewno jest cudowna. Co do kolejnej części ukaże się tak jak napisałam w środę na 100%. Co się w niej będzie działo? Bedzie gorąco, to na pewno ;-) Ale zobaczysz. Nie będę ci zabierac niespodzianki. Mam nadzieję, że ci przypadnie do gustu. Przesyłam buziaki*** jeszcze raz dziekując za tak wspaniały komentarz. Taki twój. I o to chodziło. ;-)
UsuńZaczyna się całkiem ciekawie niepowiem ;) I również mnie zaintrygowałaś :D
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg ;)
Zaintrygowałaś mnie ;) Nigdy nie czytałam podobnej miniaturki, ale bardzo podoba mi się pomysł - bardzo oryginalny. Co do stylu też nie ma się za bardzo do czego przyczepić ;) Już nie mogę się doczekać kolejnej części ;)
OdpowiedzUsuńWow :D pomysł jak dla mnie mega oryginalny i niesamowicie mnie zaitrygowalas :)
OdpowiedzUsuńWeny:D
Pozdrawiam,Lili:D
Zapraszam na panstwoweasley.blogspot.com i proszę.o opinie ;)
Uhuhuh :D Pomysł świetny i strasznie mnie wciągnął! Nie mogę się doczekać kolejnych części :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, kiedy się spotkają, i jak to spotkanie będzie wyglądać.
zapraszam do mnie: droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Niesamowita powieść chciało by się czytan bez koń ca...
OdpowiedzUsuń